....................................
..........
Polacy Rodakom
Pod takim hasłem 7. lipca 2006 roku z parkingu przy gmachu Telewizji Polskiej - Oddział Wrocław wyruszyła oficjalna delegacja Akcji Charytatywnej do Żytomierza na Ukrainie. Celem tej akcji była odbudowa i uporządkowanie polskiego cmentarza oraz przekazanie przywiezionych darów Polakom mieszkającym na wschodzie. Patronat nad akcją objęli: Ordynariusz Diecezji żytomiersko - kijowskiej ks. Bp Jan Purwiński, Fundacja Kresowa „Semper Fidelis”, Telewizja Polska - Oddział Wrocław i redakcja „Dylematów Policyjnych”. Kierownikiem grupy była redaktor Grażyna Orłowska - Sondej (Telewizja Polska) znana wielu Dolnoślązakom z programu telewizyjnego „Dolnośląski Magazyn Reporterów”. Pani Grażyna Orłowska - Sondej znana jest także z zaangażowania w pomoc Polakom żyjącym na kresach. Pilotem, a także współodpowiedzialnym za wyjazd i wszystkie sprawy organizacyjne był Pan red. Ryszard Zaremba (Dylematy Policyjne). Na Ukrainę wyruszyła ok. 20 osobowa grupa osób, w tym ekipa TVP, studenci Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, studentka Uniwersytetu Wrocławskiego oraz cztery osoby z Łagiewnik. Podróż trwała bardzo długo i choć była bardzo męcząca ze względu na wysoką temperaturę, kiepski stan dróg na Ukrainie oraz długie czekanie na granicy polsko - ukraińskiej, przebiegła szczęśliwie i spokojnie. Do Żytomierza dotarliśmy późno w nocy. Na miejscu zostaliśmy podzieleni na grupy i rozmieszczeni u rodzin (często z polskim pochodzeniem) na nocleg. Pobyt na Ukrainie rozpoczęliśmy od Mszy Świętej w katedrze w Żytomierzu. Po Eucharystii zostaliśmy przywitani przez miejscowego Ordynariusza tamtego miejsca ks. Bpa Jana Purwińskiego. Podziękował nam w imieniu mieszkających tam Polaków za to, że chcieliśmy ofiarować swoje wakacje, aby pomóc odrestaurować cmentarz. Warto tu wspomnieć, że w samym Żytomierzu oraz jego okolicach mieszka ok. 60 tys. Polaków. Często są to ludzie, którzy potracili swoich najbliższych, którzy już nikogo nie mają, którzy zostali sami bez wsparcia. Smutne jest to, że w Żytomierzu istnieje pięć Domów Polskich, które nie chcą za bardzo pomagać mieszkającym tam rodakom, które kłócą się miedzy sobą o to, który jest lepszy, zapominając jednocześnie o ludziach tam żyjących. Po spotkaniu z księdzem biskupem udaliśmy się na cmentarz. Widok był przerażający. Rozwalone nagrobki, nie pielęgnowane od lat, wszystko zarośnięte, zniszczone. Serce boli, kiedy ma się świadomość tego, iż jest to czwarta pod względem wielkości polska nekropolia (min. po Powązkach, cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie). Na cmentarzu są pochowani min. rodzice Ignacego Jana Paderewskiego oraz rodzina Stanisława Moniuszki. Po raz kolejny trzeba wspomnieć, iż Domy Polskie w Żytomierzu prawie nic od lat nie zrobiły, aby ratować ten cmentarz. Dopiero zainteresowanie TVP, a szczególnie pani Grażyny Orłowskiej sprawiło, iż coś się zaczęło powoli się zmieniać. Kiedy zaczynaliśmy pracę, a nie była ona zbyt łatwa, min. dlatego, że brakowało nam potrzebnych narzędzi, nikt nie przyszedł do pomocy. Narzędzia (sierpy, łopaty, kosiarkę, itp.) kupowaliśmy za własne pieniądze. Trzeba tutaj także zaznaczyć, iż pracowaliśmy tam zupełnie za darmo. Dopiero po paru dniach zaczęli przychodzić ludzie, często byli to Ukraińcy, którzy sprawdzali co robimy, ale często przychodzili także Polacy. Najczęściej były to starsze osoby, które przynosiły nam jedzenie (niezapomniane kartoszki, pyszne kompociki, tamtejsze pierogi). Wkład tych osób, ich całe poświęcenie było czymś przepięknym. Często były to biedne osoby, które dawały przysłowiowy „wdowi grosz”. Życzliwość ze strony mieszkających tam Polaków była ogromna. Ludzie bardzo nam dziękowali a my byliśmy szczęśliwi, że możemy coś zrobić. Dla nich, często zapomnianych przez wszystkich, była to możliwość porozmawiania, zwierzenia się, poopowiadania swoich historii często smutnych ale prawdziwych. W czasie trwania akcji zostało odrestaurowanych, uporządkowanych, oczyszczonych ok. 1000 grobów. Myślę, że liczba ta mogła być większa, gdybyśmy dysponowali lepszym sprzętem oraz pomocą młodych miejscowych osób, które prawie w ogóle nie przyszły. Należy tu jednak wspomnieć, iż był jeden chłopak, który przychodził codziennie i nam pomagał. Ale takich osób nie było więcej. Pobyt na Ukrainie nie ograniczyliśmy tylko do prac. Mieliśmy także czas na zwiedzanie. Byliśmy min. w Berdyczowie na uroczystości 250 - leciu koronacji Matki Bożej Berdyczowskiej, która jest porównywana (jeśli chodzi o kult) z Matką Bożą Częstochowską. Jeden dzień mieliśmy także na zwiedzanie stolicy Ukrainy - Kijowa. Nie ustępuje to miasto urokiem innym europejskim metropoliom. Położone jest nad Dnieprem, a w okolicach znajdują się liczne cerkwie z lśniącymi, złotymi dachami. Wspomnieć tutaj należy przede wszystkim o Ławie Peczarskiej, Soborze św. Zofii (wpisane na listę UNESCO), cerkwi św. Michała, Placu Niepodległości, a także o monumentalnym, typowo komunistycznym Pomniku Matki-Ojczyzny. Kolejnym celem naszej akcji było zawiezienie darów do Domu Miłosierdzia w Gródku Podolskim. W domu starców odbyło się spotkanie z Polakami, którzy tam mieszkają. Po drodze zwiedziliśmy Chocim, gdzie była słynna bitwa, a także Kamieniec Podolski. W Kamieńcu zostaliśmy zaproszeni przez Ordynariusza tamtejszej diecezji, ks. Bpa Leona Dubrawskiego, na wspólny obiad. To właśnie ksiądz biskup podczas prac remontowych przy cmentarzu w Kołomyi prosił o pomoc panią Grażynę Orłowską, aby ratować cmentarz w Żytomierzu. Kiedy wyjeżdżaliśmy bardzo nam dziękowano za to, co tam zrobiliśmy, za nasz trud włożony dla ratowania cmentarza. Naszym celem nie było tylko porządkowanie nekropolii, ale przede wszystkim poruszenie tamtych ludzi do wspólnego działania, którego bardzo tam brakuje, do zgody między Domami Polskimi oraz do wzbudzenia w nich poczucia tego, że są Polakami. Niestety u niektórych ludzi zaciera się już tożsamość narodowa. Myślę, że po części udało się to osiągnąć, gdyż efekty zaczęły być już widoczne kiedy wyjeżdżaliśmy. Wspólnoty polskie zapowiedziały, że będą teraz doglądały cmentarza i pomagały. Nam, uczestnikom zostaje w sercu i modlitwie pamięć o tych ludziach, często po-zostawionych, samotnych. Dużo jeszcze trzeba, aby cmentarz był odrestaurowany. Dużo także trzeba, aby w tamtejszych dobrych sercach wzbudziła się chęć współpracy. Ale wszystko stoi na dobrej drodze. Ziarno zostało zasiane, teraz tylko trzeba czekać, aż wyda plon. A nam młodym ludziom zostaje wspomnienie pięknej zielonej Ukrainy. Zapraszam do oglądania reportaży z wyjazdu, które będą emitowane po wakacjach w TVP3 w programie „Dolnośląski Magazyn Reporterów”, a być może powstanie jakiś specjalny program o tematyce kresowej.
|