Eucharystia. Oto Wielka Tajemnica
Wiary.
Żył raz na ziemi człowiek, który mówił o sobie, że jest
Bogiem. Jego przyjście przepowiedzieli Patriarchowie i Prorocy. Bogiem
uznały go wszystkie żywioły świata: niebiosa przy narodzeniu ukazały
gwiazdę, morze pozwoliło Mu chodzić po swej powierzchni, gdy cierpiał
ziemia zadrżała, słońce skryło swe pro-mienie, gdy jego Stwórca umierał.
Nawet mieszkańcy piekła uznali, że jest Bogiem, kiedy pokazali, że muszą
Mu być posłuszni i bez Jego pozwolenia nie mogą atakować nawet zwierząt.
Świadczyli o Nim Aniołowie przy wcieleniu, narodzeniu i
zmartwychwstaniu. Sam Bóg Ojciec dwukrotnie ogłosił Go Synem umiłowanym.
Również Duch Św. świadczył i nie przestaje świadczyć przez oświecanie,
łaskę i wylewanie darów. Ponadto dzieła, które wykonał świadczą, że jest
Bogiem. Dzięki Jego mocy „niewidomi odzyskują wzrok, chromi chodzą,
trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają”
(Mt 11,5) Za Jego życia nikt „do końca” Mu nie uwierzył, dopiero po
śmierci zasłona dla ludzkich oczu się rozdarła. Od daty Jego urodzin
zaczęto odliczać nową erę. Często słyszy się pytanie. Kto właściwie ma
rację? Jest tylu twórców religii, jak Mahomet, Budda czy Konfucjusz.
Wśród nich podaje się również Jezusa. Ale Jezus nie jest twórcą religii.
Chrześcijaństwo nie jest ludzkim wymysłem, jedną z wielu religii. Pan
Jezus jest objawieniem żywego Boga, „który od wieków mówił przez
Proroków”. Tylko On o Sobie mógł powiedzieć; „Kto mnie widział, widział
Ojca” oraz „Jam jest zmartwychwstanie i życie”. I chociaż sam nie
napisał słowa, zostawił Ewangelię. Tylko On mógł pięcioma chlebami i
dwiema rybami nakarmić pięciotysięczny tłum. Ani Mahomet, Budda czy inny
twórca religii nie mieli takiej mocy, aby skinieniem ręki uspokoić
wzburzone morze, nikogo nie uzdrowili, nie wskrzesili a co najważniejsze
nie zmartwychwstali a to znaczy, że nikomu nie mogą dać żadnej nadziei
na zmartwychwstanie i życie wieczne. Tylko Jezus zmar-twychwstał, wielu
go widziało, potem wielki tłum był świadkiem Jego wstąpienia do nieba.
Jezus przyszedł na ziemię w określonym celu, aby wykonać wielkie dzieło
Odkupienia. Teraz przemawia ustami Kościoła św. jaśniej niż
kiedykolwiek. Kto słucha Kościoła słucha Jezusa. Kto zaś nie słucha
Kościoła, samego Jezusa nie słucha. Tutaj fakty i tajemnice życia Jezusa
zawarte są w Eucharystii, która zmierza do tego, aby każdy wierzący mógł
zjednoczyć się z Chrystusem. Zjednoczenie nie jest jednak możliwe bez
wiary. Jak naucza święty Tomasz odkupienie odbywa się w dwojaki sposób
przez Sakramenty Święte i przez wiarę. Musimy być dyspozycyjni
wewnętrznie, aby działanie Chrystusa było skuteczne. Nie bez powodu
nazwano Eucharystię „Tajemnicą Wiary”. Credo odmawiane na Mszy Św.
powinno być prawdziwie „wyznaniem wiary”. Czy jednak tak jest? A może to
tylko słowa? Nauczyliśmy się naszego Credo i wymawiamy je, ale czy z
wiarą?Gdy zachorował Łazarz, posłano do Jezusa z wiadomością „choruje
ten, którego miłujesz”. Krótka, pełna wiary i nadziei informacja. Bez
zbędnych słów, wierzono że Jezus zrobi co trzeba. On jednak nie spieszył
się, przyszedł jak Łazarz już umarł i cztery dni leżał w grobie a jego
ciało się rozkładało. Jezus spóźnił się, wielu z tego powodu poczuło się
zawiedzonych. Spotkał się z wyrzutami Marty „Panie, gdybyś tu był, nie
byłby umarł brat mój…”. Jezus po-wiedział jej „Ja jestem
zmartwychwstanie i żywot... Czy wierzysz w to?” Marta odpowiedziała:
„Tak, Panie! Ja uwierzyłam, że Ty jesteś Chrystus, Syn Boży, który miał
przyjść na świat. A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię,
siostrę swoją”. Marta doskonale przypomniała Jezusowi swoje Credo,
jednak jej wyrzut, zniecierpliwienie i fakt, że chciała aby raczej Jezus
pocieszył jej siostrę niż w tak „niestosownej chwili” przepytywał ją,
świadczą o czym innym. Wierzyła Jezusowi, ale tylko do pewnego momentu,
do chwili śmierci, dalej już nie. Zresztą wszyscy obecni wierzyli
podobnie. I „Jezus zapłakał”. (J.11,35) Bóg płakał. Dlaczego? Wiemy, że
nie płakał na bolesnej Drodze Krzyżowej ani na Krzyżu. Dlaczego więc
teraz płakał? Znał dobrze obłudę płaczek, dlatego nie można Go z nimi
utożsamiać. Nie mógł też płakać z powodu śmierci przyjaciela, bo
przecież w swojej mocy miał dar wskrzeszania umarłych. Jezus ma jedną
słabość kocha ludzi, dla nich zrezygnował ze wszystkiego. Czy może być
coś bardziej bolesnego dla Jezusa niż to, gdy zamiast Ożywiciela, widzą
w Nim spóźnionego spowiednika i cudotwórcę, który przyszedł dzielić z
nimi ich smutek i strach?
Nam jest łatwiej wierzyć, mamy Eucharystię.
W Komunii św. sam Bóg jednoczy się z człowiekiem i od wewnątrz go
oświeca, umacnia i uświęca. Potrzebny jest jednak akt woli i ufność
człowieka. Również dzisiaj Bóg smuci się z powodu naszego niedowiarstwa.
Nam też często brakuje wiary, nigdy przecież nie większej niż ziarnko
gorczycy. Wiary, która wie, że to, co widzi, nie mieści jej się w
głowie, a jednak mówi: Wierzę, pomóż memu niedowiarstwu. Wiara jest
nowym rodzajem poznania, podstawą jej jest nie oczywistość, ale
świadectwo kogoś, kto na wiarę zasługuje. Na Mszy św. każdy rozważny
umysł, gdy dokonuje tego wysiłku, by uświadomić sobie i uroczyście
obchodzić te wszystkie prawdy, ten zbiór faktów, (do których jest już
przyzwyczajony), a które nie mają nic wspólnego z prawami nauki, czasu,
materii i władz człowieka, musi przyznać, że to co się dzieje jest czymś
absolutnie niezwykłym. Eucharystia to wydarzenie ponad czasowe, które
uobecnia Jezusa z Ewangelii pod postacią pokarmu. Wyobraźmy sobie
kosmos, jest ogromny a Bóg jest przecież większy niż kosmos. W kosmosie
człowiek jest jak małe ziarnko piasku. Jak więc może zrozumieć i pojąć
Boga? Boga, który większy jest od wszystkiego, co można pomyśleć na Jego
temat, a który cały mieści się w Białej Hostii i sercu człowieka. Między
mrówką a człowiekiem nie ma tak wielkiej różnicy a czy mrówka może
zrozumieć człowieka, dla której las jest jak kosmos? Biskup E. Dembowski
powiedział, że „Wiara jest rozumnym stwierdzeniem, że nie rozumiem”.
Pokochajmy Eucharystię, uwierzmy Jezusowi, bo tylko On jest gwarancją
wiecznego życia i szczęścia. Często módlmy się o pomnożenie wiary, aby
była jak „zaczyn kwasu” (1Kor. 5, 6) i przemieniała wszystkie momenty
naszego życia na wzór Miłości Eucharystycznej.
Halina Dzięgło
|