....................................
..........


.......



Śmierć i miłość
 


        Jesienne, listopadowe dni, a zwłaszcza Uroczystość Wszystkich Świętych oraz wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, skłaniają nas do refleksji nad tajemnicą ludzkiego życia. Bardziej, niż kiedykolwiek, doświadczamy jego przemijalności. Nic więc dziwnego, że odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia poszukujemy z pokorą w Ewangelii – Księdze Życia. Tylko ona jest w stanie rozjaśnić mroki wiary i wzmocnić nadzieję. Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. W do-mu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. Ja jestem Drogą i Prawdą i Życiem (J 14, 1-2, 6). Tak umocnieni przekroczymy w tych dniach bramy cmentarzy. Sercem i myślą będziemy pośród mogił ludzi bogatych zasobnością tego świata, także i ubogich, zapomnianych, dla których w sercach żyjących zabrakło choćby kwiatu jesiennej róży, symbolu miłości, dotkniemy prawdy, iż nic z doczesnych wartości nie zabrali oni ze sobą, gdy otwarły się przed nimi bramy Wieczności. Odeszli tak, jak przyszli, mówi Pismo Święte: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę (Hi 1,21). Tylko Bóg jest Panem i życia i śmierci. Za Świętą Teresą od Dzieciątka Jezus wołajmy: Me życie jest cieniem, me życie jest chwilką, co ciągle ucieka i ginie. – By kochać Cię Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie. Ach, skończy się wkrótce to moje wygnanie, wiecznego blask zalśni mi Słońca. – I śpiewać Ci będą na wieki, o Panie, to „dzisiaj” bez kresu i końca.

          W listopadzie pochylamy się nad mogiłami naszych zmarłych. Przywołujemy ich postacie w naszej pamięci. Niedawno byli wśród nas, pamiętamy ich uśmiechnięte twarze. Słowa, które mówili a dziś mogiła przypomina nam, że te wszystkie chwile przemijają. Nasze życie również przemija. Dlatego nie ustajemy w modlitwach ofiarowanych za na-szych zmarłych. Nie może jej zabraknąć szczególnie w tych dniach. Mają Oni również prawo do ofiarowanych w ich intencjach Mszy Świętych, do „wypominek”, do ofiar na rzecz potrzebujących i ubogich. Kwiaty, wieńce, znicze, czyż to nie za mało? Modlitwa, jest to najwspanialszy dar, jaki możemy ofiarować tym, którzy odeszli już do Pana, a którzy byli tak bardzo bliscy naszemu sercu. Jest to nasz dar wdzięczności za to wszystko, co oni dla nas dobrego w swoim życiu uczynili. Nie możemy o nich nigdy zapomnieć. Oni nie tylko czekają na naszą modlitwę, ale również wstawiają się za nami u Pana i wypraszają u Niego dla nas te wszystkie łaski, których tak bardzo potrzebujemy w naszym ziemskim pielgrzymowaniu do domu Ojca. Poczucie przemijalności i kruchości, jak również ostatnie wiadomości o różnych klęskach żywiołowych, prowadzą nas do zadania sobie pytania: Jak żyć? Komu za-ufać? Kogo prosić o pomoc? Co zrobić, by moje życie napełniło się pokojem? Odpowiedzi udzielił nam Jan Paweł II podczas ostatniej, pełnej miłosierdzia, pielgrzymki do Ojczyzny. W Łagiewnikach wypowiedział słowa zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. To miłosierdzie potrzebne jest każdemu z nas, potrzebne jest również naszym zmarłym. Dziś stojąc nad grobem bliskich nam osób powinniśmy się zadumać nad własnym życiem. Jak ono wygląda na co dzień? Pismo św. przypomina nam, że tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami, że powinniśmy zawsze być gotowi na przyjście Pana. Pomyślmy, czy jestem na to spotkanie przygotowany. Może trzeba coś zmienić w swoim życiu?

          Może to już jutro? Wypadek, kataklizm, atak serca, finał dłuższej choroby.... Nie, nie chodzi o to, by zacząć się lękać. Wręcz przeciwnie. Wyobraźmy sobie tylko: będziemy mogli zobaczyć Boga twarzą w twarz, a w Nim odnajdziemy wszystkich, których kochamy. Śmierć to naprawdę nie za wysoka cena, zważywszy na to, ile dzięki niej mamy zyskać. Jeżeli z wiarą popatrzymy na śmierć to może ona stać się świętem podobnym do narodzin bądź zawarcia małżeństwa – bo to też początek nowej drogi życia. Więc jeśli mamy się w obliczu śmierci czymś smucić, to tylko tym, że może to być śmierć nieprzygotowana. A najmniej gotowi na śmierć jesteśmy wtedy, gdy nam serce wyschło, gdy przestaliśmy kochać; tylko o kimś, kto stracił umiejętność miłowania, można powiedzieć, że umarł tragicznie. Śmierć to droga do ziemi obie-canej naszej wolności. Tu, w doczesności, ludzka wolność stoi przed trudną próbą: możliwości mamy nie-wielkie, a pragnienie kosmiczne - chcielibyśmy być tu i tam naraz; przeżywać jednocześnie nasze wczoraj i dzisiaj, i jutro, nie chcielibyśmy być zmuszani do wyborów na zasadzie ”albo – albo”, ale na zasadzie „wszystko”. Tam będzie to możliwe. Tam wreszcie serca nasze dostaną strawę zdolną zaspokoić ich kosmiczne pragnienia. Tam wreszcie przestaną nas ściskać twarde prawa czasu, którego nie można cofnąć, i przestrzeni, która nie chce się poszerzyć. Tam już nikogo nie poranimy twardymi słowami, tam wszystko będzie jasne... Niebo będzie ostatnim etapem naszej miłości. Na niebieskiej polanie sta-niemy zdziwieni, bo spotkamy tam wszystkich, którzy odeszli tak prędko, że nie zdążyliśmy im powiedzieć, jak bardzo ich kochamy. Wreszcie będziemy mogli sobie wszystko powiedzieć, wreszcie będziemy mogli bezpiecznie milczeć, nie lękając się nieporozumień. I miłości naszej nikt nam nie będzie w stanie odebrać, bo wszystkim we wszystkich będzie Bóg.  A On jest miłością.
 


Stefania Krajewska



Autor: Dawid Kamizelich