....................................
..........


.......



Zanurzając się w bezkresnym oceanie...



Dawajcie, a będzie wam dane;
miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze.
Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.
Łk 6, 38
 


         Miłosierdzie Boże to wielka, nie odkryta tajemnica. Tajemnica, którą nieustannie powinniśmy zgłębiać i za nią dziękować. Co począłby człowiek, gdyby Bóg nie był miłosierny? Czy ktokolwiek zasłużyłby wtedy na zbawienie? Jednak dzięki tej nieskończonej Bożej Mądrości mamy możliwość wyzwolenia się z niewoli swoich grzechów i na powrót stać się dzieckiem Bożym. Człowiek, który doznał Bożego Miłosierdzia wie, jak nieocenionym ratunkiem Ono jest. Można takiego człowieka porównać do jednego ziarenka piasku w bezkresnym oceanie, ale ziarenka, którego każda, nawet najmniejsza część płonie wyłącznie miłością ku Bogu.

        Czym zatem jest miłosierdzie? Wielu ludziom kojarzy się ono jedynie ze współczuciem i przebaczeniem. Niemniej jest to tylko jedna z odsłon tego złożonego i wspaniałego zjawiska. Miłosierdzie bowiem jest tam, gdzie zbiegają się ze sobą instynktowne przywiązanie się jednego stworzenia do drugiego i wierność płynąca z tej obopólnej miłości. Tak przynajmniej rozumie to pojęcie Biblia, a zwłaszcza Stary Testament. Bardzo pięknie wyraża istotę miłosierdzia pewna wypowiedź. Oto miłość jest wtedy, kiedy kochamy kogoś bez względu na jego słabości i ograniczenia a miłosierdzie wtedy, kiedy kochamy kogoś właśnie ze względu na nie. W Bogu łączą się one, bo Bóg kocha człowieka miłością miłosierną. Jakże prosta to myśl i jakże głęboka, przepojona surowym pięknem! Tej miłości doświadczamy nieustannie, zwłaszcza za każdym razem, kiedy przyjmujemy Sakrament Pokuty i Pojednania albo uczestniczymy w Eucharystii. Kontemplacja Bożego Miłosierdzia nieuchronnie prowadzi nas do prawdy, że każdy z nas powołany jest by owo miłosierdzie wprowadzać do swojego życia. W Ewangelii słyszymy: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”(Łk 6, 36). Zatem na wzór doskonałego Miłosierdzia, jakie otrzymujemy od Stwórcy, sami mamy być miłosierni. A gdzie najlepiej to wezwanie realizować? Z odpowiedzią przychodzi nam na przykład Ojciec Święty Jan Paweł II. Oto w książce 'Wstańcie, chodźmy!' pisze: „W słabości chorych zawsze dostrzegałem coraz bardziej objawiającą się siłę siłę miłosierdzia. Chorzy niejako 'prowokują' miłosierdzie. Przez swoją modlitwę i ofiarę nie tylko wypraszają miłosierdzie, ale stanowią 'przestrzeń miłosierdzia', czy lepiej, otwierają przestrzeń miłosierdzia. Swoją chorobą i cierpieniem wzywają do czynów miłosierdzia i stwarzają możliwość ich podejmowania.” Pamiętajmy zatem o chorych, samotnych - o tych, którzy potrzebują nie tyle naszego współczucia, ile przede wszystkim obecności i miłości, bo jak pisze poeta: „najbardziej boli czas, w którym mieszka nieobecność, milczenie ścian, którym obojętne, czy na mojej twarzy będą łzy, czy uśmiech”(ks. W. Buryła).

          Zamiast podsumowania naszych refleksji nad miłosierdziem warto przypomnieć słowa osoby, która przez całe życie świadczyła miłosierdzie drugiemu człowiekowi. Chodzi oczywiście o św. Matkę Teresę z Kalkuty. Oto jej słowa: „Ludzie są często głupi, nielogiczni i dbają tylko o własny interes; Przebaczaj im, mimo wszystko. Jeśli jesteś życzliwy, ludzie oskarżą cię o egoizm i niskie pobudki; Pozostań życzliwy, mimo wszystko. O dobru, które czynisz dzisiaj, ludzie zapomną pewnie już jutro; Czyń dobro, mimo wszystko. Dawaj z siebie ile możesz, a często powiedzą ci, że to za mało; Mimo to dawaj z siebie wszystko. Widzisz, w ostatecznym rachunku, liczy się to, co działo się między tobą a Bogiem. Między tobą a „nimi", i tak nic nigdy nie było.”


dk. Sławomir Świder 



Autor: Dawid Kamizelich