....................................
..........
Tyle mam Ci do powiedzenia Matko!
XXIV Piesza Pielgrzymka Wrocław Jasna Góra 02.08 10.08.2004 W miesiącu sierpniu z praktycznie każdego zakątka Polski wyruszają pątnicy, którzy pragną swój trud wielodniowych zmagań z upałem, deszczem, odciskami na stopach, oraz innymi słabościami ofiarować Matce Bożej na Jasnej Górze. Wędrówki obejmują cały kraj - od morza do Tatr. Z Archidiecezji Wrocławskiej dnia 2 sierpnia wyruszyła już XXIV piesza pielgrzymka, a pątnikom towarzyszyły w tym roku słowa „Naśladować Chrystusa”. Pątnicy podzieleni są na grupy, nasza grupa to Ziemia Oleśnicka i pobliskie mniejsze miejscowości, numer naszej grupy to Piątka „5”.
W parafii Matki Bożej
Miłosierdzia, grupa osób, która nie mogła wyruszyć pieszo, spotykała
się każdego dnia na Mszy św. i duchowo łączyła się z pątnikami. W
tej grupie to większość ludzi chorych, w podeszłym wieku. Grupie tej
przewodniczył ksiądz Bartosz. Grupa duchowa to grupa z numerem „16”
Jest to najliczniejsza grupa. Duchowym przewodnikiem całej grupy
jest ksiądz Radecki. Wielu ludziom trudno jest zrozumieć, w
jakim celu przez tyle setek kilometrów idą na Jasną Górę takie
rzesze pielgrzymów. Przecież Matka Boża jest wszędzie.... Przecież
można pomodlić się do Niej i w swojej parafii, w swoim kościele, w
swoim domu.... Nie trzeba tak się męczyć, nadwerężać organizm,
narażać się na dodatkowy ból, tracić czas.... Przecież są wakacje.
Pojedź gdzieś w góry, nad jezioro lub choćby na wieś przynajmniej
się opalisz. Takie głosy można usłyszeć od ludzi, którym słowa
„wyrzeczenie”, „ofiara”, „zawierzenie” nie mówią nic albo mówią
niewiele. Z takimi argumentami spotykamy się w gronie znajomych,
sąsiadów, zanim odważymy się iść w tę daleką i trudną drogę do Matki
Bożej na Jasną Górę. Najpierw należy pożegnać się z tymi którzy
zostają. Leją łzy starzy pielgrzymi, bo tym razem nie dostali
urlopu, albo ktoś zachorował, ktoś miał egzaminy, ktoś musiał się
kimś zaopiekować. Łezka kręci się również w oku tych, którzy
odprowadzają swoich bliskich, bo sami się nie odważyli już pójść.
Jakże często w rozmowach ze znajomymi okazywało się, że wiele z nich
by poszło, ale boją się, że nie dojdą. Ja też się obawiałam, czy w
tym roku na pewno dojdę, - bardzo wielkie upały, a i wiek już
podeszły. Nie mogłam nie spróbować. Chciałam zobaczyć kolejny raz
Czarną Madonnę, chciałam powierzyć Jej swoje życie. Zdecydowałam się
pójść. Dlaczego nie pojechać? Trzy godziny i jest się na miejscu ...
Tak, ale to nie to samo. Pan Bóg daje mi tak wiele więc i ja
chciałam Mu coś ofiarować. Duża część pielgrzymujących to starzy,
doświadczeni pątnicy, którzy nieustannie noszą w sobie atmosferę
pielgrzymiego szlaku. Gdy przychodzi czas kolejnej wędrówki, wzmaga
się tęsknota, która każe wszystko tak poukładać, aby również i tym
razem wyruszyć. I jest w tym coś bardzo ciekawego, np. ci, którzy
pomimo problemów zdrowotnych zaryzykowali i poszli, nie tylko
dotarli do celu, ale nawet poczuli się lepiej. Pierwszy, drugi dzień
na pielgrzymce nie jest jeszcze bardzo wyczerpujący. Bolą trochę
tylko mięśnie. Jednak im bliżej, tym trudniej. Zaczynają wyskakiwać
bąbelki, nie dospanie spowodowane codziennym wstawaniem koło
czwartej rano powoduje osłabienie, często zniechęcenie, na stopach
porobiły się jakieś opuchlizny. Nie mogłam chodzić. Każdy krok
wywoływał ogromny ból. Gdy trafiał się bruk, stąpanie po kamieniach
było nie do zniesienia, ale o powrocie nie ma mowy. Doszłam.
Doszłam, ale chyba tylko dzięki Bogu w ludziach, którzy na
pielgrzymce są po prostu niesamowici. Wszyscy mówią do siebie:
bracie, siostro. I to pomaga. Atmosfera jaka panuje, jest właśnie
siostrzano-braterska w jak najbardziej pozytywnym tego słowa
znaczeniu. Gdy już ledwo szłam, ktoś brał mnie pod ręce i pomagał.
Na każdym przystanku wszyscy dzielili się z innymi tym, co mieli,
nie brakowało uśmiechu, słów otuchy. Gdy się człowiek zapomniał i
nie kupił czegoś do picia, a odpoczynek był w lesie, byli tacy,
którzy oddawali ostatnią kroplę..... Gdyby tak mogło być w życiu
codziennym. Nie można zapomnieć też życzliwości ludzi, mieszkających
przy trasie pielgrzymki, ludzi, którzy przyjmują do swoich domów
nieznajomych i goszczą, obdarowując wszystkim, co mają, którzy
wystawiają naczynia z piciem, całe półmiski ciasta, kanapek, jabłek
itp. W zamian proszą tylko o modlitwę, bo sami nie mają sił, by
pójść....
Jednak im bliżej było
do Czarnej Madonny, tym wszystko bardzo się zmieniało. Rosło
napięcie. Kiedy wreszcie stanie się u Jej stóp....? Jeden dzień
podobny do drugiego. Rano pobudka i często od razu wymarsz, potem
Msza święta, po drodze modlitwy poranne, śpiew, konferencje,
wykłady, Różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego, Anioł Pański....
Jak jeszcze daleko ? W końcu Górka Przeprośna Górka Pojednania.
Nadszedł czas, kiedy jest ostatnia okazja do przeproszenia tych,
wobec których zawiniliśmy czy to na trasie, czy jeszcze
wcześniej...Tu już właściwie czuje się koniec drogi. Nie będzie się
już szło trzydzieści pięć kilometrów. Jutro wstanie się, by pójść do
Matki.... Koniec już? Tyle czasu się szło, tyle razy wydawało się,
że się nie dojdzie... A tu już Jej Oblicze. ....Wchodzimy. Tłum
ludzi ze wszystkich stron ścisk, przepychanki... Każdy chce
spojrzeć, pomodlić się.... Ale nie ma czasu, za nami idą następni
pielgrzymi.
Matko, tyle mam Ci do
powiedzenia..... Moi bracia, siostry, moi rodzice, dzieci, sąsiedzi,
rodzina.... Matko, Ty to wszystko wiesz. Mówiłam Ci o tym przez te
dziewięć dni naszego pielgrzymowania. Maryja jest Matką wszystkich
żyjących. Módl się do Niej bez przerwy. Nie wyszukuj pięknych słów.
Módl się do Niej zwyczajnie, jak dziecko mówi z Matką, bez
zdobywania się na piękne słowa, lecz przed Nią jedynie odkrywając
swoje serce. Módl się z odwagą i zaufaniem będąc pewny wysłuchania,
zrozumienia i rozwiązania problemów. Powtarzaj często, że Ją
kochasz. Maryja udziela radości. Nic, co cię dotyka nie jest dla
Niej obojętne. Żaden szczegół twojego życia, choćby najmniejszy nie
uchodzi Jej uwagi. Kiedy zauważa brak konsekwencji w twoim życiu,
który ty bez wątpienia lekceważysz, wspiera cię swoim
wstawiennictwem. Cokolwiek byś robił, czy odczuwał Jej obecność,
pomaga ci otwierać się na Boga i braci. Każda chwila twojego życia z
Maryją zaowocuje ożywiającym tchnieniem Ducha Świętego w tym
świecie, który zdaje się być bez życia. Czyniąc to nie obawiaj się
dawać więcej miejsca Maryi.
Stefania Krajewska |