....................................
..........


.......



Wolnym człowiekiem jestem

 

        Styczeń rozpoczął się na dobre. Za oknami zima, szron na szybach, lodem skute stawy. Każdy wychodzi z domu tylko z konieczności, byleby nie zmarznąć. Z parapetów okiennych i wystaw znikają powoli dekoracje świąteczne. Czas pełnych wdzięku chwil i majestatycznych kolacji przy rozświetlonej choince znów oddalił się na rok. Z każdej strony przybywa spraw, które swoją codziennością wprowadzają nas znów w rytm szybkiego –i miejmy nadzieję tylko z nazwy, szarego życia. Lecz gdy święta chylą się ku końcowi, a wszystkie komercyjne promocje związane z Bożym Narodzeniem są już nieaktualne, atmosferę świąteczną może przywrócić nam jeszcze jeden dzień. Może, ale nie musi. Jedenasty stycznia -Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

                Tego dnia już od samego rana, w każdym większym mieście w Polsce na ulice wychodzą całe rzesze tzw. wolontariuszy. Wolontariusz to osoba mająca za zadanie przechadzać się po swojej miejscowości i zbierać dobrowolne datki pieniężne, a czynić to ma z ramienia legalnej, zarejestrowanej w sądzie Fundacji; Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jej głównym zwierzchnikiem jest oczywiście wszystkim znany Jerzy Owsiak. Fundacja istnieje oficjalnie od drugiego marca 1993 roku i zgodnie z pierwszym paragrafem pierwszego rozdziału jej statutu, za swój cel obrała działalność w zakresie ochrony zdrowia, mającą na celu ratowanie życia dzieci z wadami serca. Dzień finału jest już tradycyjnie transmitowany przez Telewizję Polską, a w programie tym na bieżąco podawane są „wyniki” zbiórki. Popularność działań Jerzego Owsiaka, zaowocowała nawet wybiciem kolekcjonerskich monet na cześć Orkiestry o nominałach 2 i 10 złotych. Tegoroczny finał będzie już dwunastą imprezą tego typu w Polsce.

                Każdy doskonale wie, w jakim stanie są polskie placówki medyczne. Eufemistycznie to określając w złym. W wielu przypadkach obecny sprzęt jest na tyle awaryjny, że korzystanie z niego może być większym niebezpieczeństwem niż sama choroba. Nic też tak nie porusza jak wieść o zmarłym noworodku. Wszyscy jesteśmy przecież wrażliwi na śmierć dziecka, a nasza wrażliwość to z kolei pewne, niespełnione nadzieje. Dlatego kiedy znajdzie się ktoś, kto powie, że będzie walczył z określonymi problemami, to błyskawicznie zacznie on te nadzieje realizować, a tym samym uzyska nasze ogromne poparcie.

                Zjawisko same w sobie nie jest złe, ale niesie ze sobą pewne ryzyko. Ryzyko, że nasze uczucia będą mocnym fundamentem dla kogoś, kto niekoniecznie może poszczycić się uczuciami podobnymi. Miłość ślepa jest i to jest piękne, ale gdy w grę wchodzą pieniądze to warto widzieć do czyjej dłoni je wkładamy. Bowiem już od ponad dekady mamy możliwość obserwować Fundację Jerzego Owsiaka i najwyższy czas, aby dopuścić się refleksji nad poglądami, metodami, oraz sposobem działania wyżej wspomnianego Pana.

                Od samego początku wszystko, co działo się wokół Owsiaka odbywało się w atmosferze wielkiego hałasu, przyspieszonego tempa, oraz intensywnej kolorystyki popartej zawsze jakimś wzorem talizmanu lub emblematu. Wszystkie te cechy składają się na urzeczywistnienie świata, w jakim chcieliby żyć przede wszystkim młodzi ludzie. Towarzystwo silnych doznań, osoba mówiąca i myśląca podobnie, oraz pacyfa, symbolizująca niezależność. Wreszcie świetna impreza w Żarach. Nic dziwnego, że mnóstwo młodych ludzi jest dozgonnie wdzięcznych Panu Jurkowi za urozmaicanie im życia. Pokrzepiające hasła w stylu „róbta co chceta” też robią swoje. W końcu pojawił się ktoś, kto rozumie współczesną młodzież i przy okazji wykorzystuje jej (tej młodzieży) potencjał do pomocy dzieciom. Czy jednak rzeczywiście chodzi w tym wszystkim o pomoc?

Finał Fundacji przypada oczywiście w niedzielę. Nie wiedzieć, czemu akurat wtedy, zwłaszcza, że każdy kościół po każdej mszy św. przeżywa istne oblężenie „wolontariuszy”. A skoro warunki są dogodne to suma uzbieranej kwoty jest zazwyczaj ogromna. Czy jednak ta ogromna kwota będzie w całości przeznaczona na pomoc, to już inna sprawa. Wiemy na pewno, że właśnie z tych funduszy pokrywane są koszty Woodstock. Masowej imprezy koncertowej, na której –może nie będziemy się oszukiwać, gro ludzi nie stroniąc od używek nie musi martwić się tym samym o konsekwencje. Już czuję się atakowany i wiem, że można bawić się bez niczego. Nie chcę też żadnej sytuacji uogólniać. Fakt jednak jest faktem. Na bezwzględnie każdej imprezie masowej musi znaleźć się procent osób chcących korzystać z życia „inaczej”. A z prostego rachunku prawdopodobieństwa wynika, że w Żarach ten procent nie jest taki znowu mały. I dalej, jeśli ten procent jest i nie jest taki mały, to z jakiego prawa rozrywkę dla tych ludzi muszą fundować niczego nieświadomi Polacy? Nawet jeśli przyjąć wersję, w przypadku której przystanek organizowany jest za odsetki z zebranych pieniędzy. Chyba jeśli chce się pomagać to wypadało by to robić całym nakładem sił, albo zmienić statut i napisać o zbiórce funduszy inwestycyjnych. Bo w tej chwili wygląda to jak kupowanie nieistniejących cegiełek na imprezy pseudokulturalne, a nie jak pomoc chorym dzieciom. Cały kraj składa się na gigantyczną sumę, po czym pieniądze wypracowane przez tę sumę wydawane są na mało przemyślaną konsumpcję. Całkowite zaprzeczenie zdrowej ekonomi. Gdy pojawiają się zyski nie przeznacza się ich na dalsze realizowanie celu, ale na coś zupełnie odmiennego. Bo przecież za rok znowu będzie można dostać od ludzi kolejny darmowy kredyt, który wypracuje kolejne zyski...

                Na stronie internetowej Fundacji znajduje się sprawozdanie finansowe. Nie negując prawdziwości, ani procentu zbiórki przeznaczanego na działalność (aż 25% zebranych pieniędzy jest przeznaczanych na utrzymanie Fundacji), możemy zainteresować się ostatnim zdaniem: „Wynik finansowy Fundacji nie dotyczy działalności gospodarczej”. Tajemnicze zdanie. Czyżby ktoś wykorzystywał zebrane pieniądze na dokapitalizowanie swojej firmy? Znów możliwość darmowego kredytu? Pytania te pozostają zagadką.

                Sama osoba Jerzego Owsiaka również może budzić kontrowersje. Po pierwsze posługuje się hasłem rozluźniającym bliżej nieokreślone, ale panujące normy. Doskonale wiem, że znów wychodzę na kogoś, kto ciągle łapie innych za słowa, ale słynne powiedzenie Owsiaka „róbta co chceta” idealnie pasuje do propagowanego przez niego stylu sumienia. Wystarczy wziąć pod uwagę śluby Hari Kriszna, w których pan Jurek uczestniczył, a które transmitowała TVP. Nie muszę przypominać, że Hari Kriszna to sekta, a konsekwencją jej poglądów jest wiara w reinkarnację. A jak wiadomo wiara w reinkarnację zmieszana z prądem New Age’owym daje człowiekowi nieograniczoną wolność tu na ziemi i przysparza w swoich następstwach wiele dodatkowych komplikacji każdej wierzącej w to osobie. Co jednak najistotniejsze, Owsiak jako osoba publiczna nie powinien w żadnym razie eksponować swoich poglądów religijnych. Zwłaszcza, że czyni to dopiero, gdy już pozyskał sobie rzesze popleczników. Być może doszłoby do społecznej refleksji nad jego osobą gdyby już od początku pojawiał się w towarzystwie Hari Kriszny. Tymczasem dzięki nie zmasowanej prezentacji swoich poglądów, ma w tej chwili wielu idących za nim ludzi i ogromny potencjał decyzyjny. Oby pan Owsiak nie zmierzał do niczego złego.

                Na internetowym forum Fundacji widać wyraźnie, że Jerzy Owsiak jest częstokroć większym autorytetem niż chociażby polski sąd. Pojawiają się tam opinie w stu procentach usprawiedliwiające jego działania i jednocześnie zawierające pytanie czy to on nie może zaskarżyć wszystkich jego przeciwników. Doskonale rozumiem, że w Polsce sprawiedliwość nie ma się najlepiej, ale czy uniewinnianie Owsiaka za jego czyny jest czymś normalnym? Weźmy na przykład to, co zrobił on ze straganami na tegorocznym przystanku Woodstock. Nikt nawet nie próbuje usprawiedliwiać tych pseudosprzedawców, którzy chcieli robić interesy bez zezwolenia, ale Jerzy Owsiak tym bardziej nie miał prawa dewastować czyjegoś mienia, zwłaszcza, że nie znajdowało się ono na prywatnym terenie pod jego zarządem. I znów idol wielu tysięcy młodych ludzi dopuszcza się czynów amoralnych, a Ci nie dość, że go nie potępiają to sami przyjmują jego agresywne zachowania. Ku ścisłości, jeśli ktoś te zachowania popiera to je przyjmuje (rozmycie się pojęcia dobra i zła?). Czyny Owsiaka możemy więc porównać do zdewastowania pociągu, który się spóźnia. A to już patologia, bo niedługo będziemy bić osoby, które przypadkiem wpadły na nas na chodniku.

                Być może żeby uchronić dziennikarzy przed ubytkiem na zdrowiu, Jerzy Owsiak wprowadził na tegorocznym przystanku Woodstock specjalne prawa regulujące ich sposób pracy. Reporterzy musieli nosić mundurki, oraz byli zobowiązania do przekazywania organizatorom efektów swojej pracy. Jakże ciekawa i modernistyczna koncepcja wolności słowa..? Trzeba przyznać.

                Zwolennicy przystanku Woodstock wielokrotnie wskazywali na tolerancję i otwartość organizatorów, którzy wyrażali zgodę na umiejscowienie w okolicy głównej sceny, sceny należącej do przystanku Jezus. Przystanek Jezus była to impreza o podobnym charakterze, która korzystała wyłącznie z gościnności WOŚP-u. W tym roku katolickiego towarzysza nie było. Do odpowiedzi na pytanie z jakich przyczyn, nie udało mi się dotrzeć.

                 Już niedługo finał WOŚP. Na ulicach, na osiedlach i przy kościołach pojawią się młodzi ludzie prowadzący zbiórkę pieniędzy. Celowo nie nazywam ich już wolontariuszami, bo nie poświęcają oni bezpośrednio swojego czasu bądź zdrowia dla pomocy innym. Wolontariat to nie wychodzenie na ulicę. Wolontariat to zrozumienie problemu i bezinteresowne działanie. Wiadomo też, że prowadząca zbiórkę młodzież nie jest niczemu winna. Ona tylko chce dać swój wkład w pomoc innym, ale de facto czyniąc to z ramienia pana Owsiaka nigdy nie pozna naprawdę, co to oznacza. Bo będzie cieszyć się z zabawy podczas zbierania, a nie z uśmiechu i charakterystycznego spojrzenia wyrażającego wdzięczność. A jeśli będzie się cieszyć z zabawy to tej zabawy będzie pragnąć coraz więcej i więcej.

                Działalność Jerzego Owsiaka budzi wiele kontrowersji. Szkoda, że nie broni on nienarodzonego życia z taką gorliwością, z jaką zbiera datki na jego ratowanie. Życie wszakże mamy jedno i bezwzględnie każdego powinniśmy bronić. Polska potrzebuje ludzi dobrej woli. Ludzi, którzy poświęcają się dla swoich szczytnych idei. I to my mamy wybór, którą ideę wspomożemy.

W niniejszym artykule nikt nie wyraża swojej zazdrości względem Jerzego Owsiaka. Nie chodzi przecież o to, aby z pomocy uczynić folwark, którego prawami rządzić będzie bezwzględna konkurencja. Niniejszy artykuł ma za zadanie ukazać pewne strony akcji WOŚP-u, które są mało nagłaśniane. Nie można przecież żyć w przeświadczeniu zidealizowanym, nie będąc świadomym prawdy. Nieświadomość prawdy to w dzisiejszych czasach klucz do manipulacji. A tej nikt ulegać nie powinien.

 

                                                                      

                                                       Juliusz Walaszczyk



Autor: Dawid Kamizelich