....................................
..........
Naśladować Chrystusa w cierpieniu
„Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk. 14, 21) Te słowa bardzo wyraźnie wskazują, że aby być uczniem Jesusa a potem dostąpić zbawienia nie wystarczy za Nim iść, ale trzeba jeszcze nieść swój Krzyż. Krzyż czyli cierpienie jest jednym z dominujących doznań życiowych. Cierpienia mają różne źródła. Są to różnego rodzaju braki fizyczne: głód, nędza, choroba, śmierć, kalectwo, bezradna starość. Z drugiej strony przyczyną cierpień mogą być namiętności i uczucia mające wymiar psychiczny: miłość, zazdrość, zdrada, brak zaufania, depresja, itp. Innym rodzajem cierpień są cierpienia duchowe tj.: wyrzuty sumienia, rozterki związane z podjęciem decyzji, lek przed odrzuceniem, utrata sensu życia, uświadomienie sobie własnych błędów, utrata wiary, poczucie bycia opuszczonym przez ludzi i Boga, rozpacz, itp. Człowiek jest istotą psycho-fizyczno-duchową i cierpienia spowodowane w jednym wymiarze mogą spowodować cierpienia na innym poziomie. Np. wypadek samochodowy, może bezpośrednio spowodować kalectwo, ale większym cierpieniem może być niemożność wykonywania pracy, utrata pewności siebie i poczucia bezpieczeństwa. Może także doprowadzić do stawiania pytań np. Dlaczego Boże na to pozwoliłeś? Dlaczego mnie to spotkało? Są to cierpienia duchowe, które mogą być znacznie dotkliwsze od samego bólu fizycznego, mogą one także być przyczyną innych cierpień np. choroby serca. Cierpienie jest symptomem tego, że coś się zmienna, że nasza stabilność została naruszona i coś jej zagraża. Nie zawsze jednak dzieje się źle. Dziecko odczuwa narodziny jako cierpienie, ponieważ doświadcza wielkiej zmiany, zostaje mu zadany wielki gwałt. Jednak bez narodzin nie mogłoby żyć ani się rozwijać. Praca i nauka powoduje zmęczenie, senność, różne bóle, jednak są one konieczne. Ktoś się trudzi by zbudować dom. Niektórzy porównują cierpienie do dłuta w rekach rzeźbiarza, który przez odłupywanie kawałków niepotrzebnego drewna lub kamienia tworzy piękne figury. Cierpienie może powodować, że złe cechy w człowieku znikają, charakter się wygładza i rozwija on swoje ukryte zdolności, przekształca się w lepszą istotę. Musimy wyzbyć się myśli, że najwyższym objawem dobroci Bożej i Jego błogosławieństwa jest uwolnienie od trudności. "Czy nie trzech związanych mężów wrzuciliśmy do ognia? (...) A wygląd czwartej osoby podobny jest do anioła." Dan. 3,24-25 Bóg mógł uchronić młodzieńców przed wrzuceniem do pieca, ale oni nauczyli się tam więcej niż w innej sytuacji w ciągu wielu lat. Bóg stał się dla nich przez to jeszcze potężniejszy. Można powiedzieć, że ich wiara przeszła przez próbę ognia. Apostoł Paweł chlubił się z ucisków i nie uciekał przed nimi. Jest tak, że Bóg jednych wyrywa z niedoli i dlatego mówi: "Wzywaj mnie w dniu utrapienia, a wybawię cię", innych zaś zachowuje w niedoli. Często w ognistym piecu cierpienia Bóg jest nam bliższy niż kiedykolwiek. W czasach ucisku nieraz nie rozumiemy działania Bożego. Lecz On obiecał: "Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz". Ta obietnica pomaga wytrwać. Abrahama musiało bardzo boleć pytanie Izaaka: "Gdzie jest jagnię na całopalenie?". Abraham na to odpowiedział: "Bóg upatrzy sobie jagnię". A jeżeli nie? Abraham i w tej sytuacji nie przestał ufać, bo "sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych" (Hebr. 11,19). Fakt cierpienia i boleści jest znany wszystkim, ale sens cierpienia jest trudno pojąć. Samo cierpienie w sobie nie ma sensu, jest destrukcyjne. Człowiek nie odnajdzie sensu cierpienia jedynie w ludzkim patrzeniu na nie, ponieważ cierpienie posiada na wskroś nadprzyrodzony i na wskroś ludzki charakter. Nadprzyrodzony charakter cierpienia wynika z tego, że jest zakorzenione w Boskiej tajemnicy odkupienia świata. Natomiast ludzki charakter odkrywania sensu cierpienia wynika z tego, że cierpienie pozwala człowiekowi odnaleźć siebie, swoje człowieczeństwo, swoją godność, jak również swoje posłannictwo i powołanie. U podstaw ludzkiego cierpienia leży tajemnica odkupieńczego cierpienia Chrystusa, w którego świetle cierpienie człowieka może otrzymać pełne wyjaśnienie. Ks. Józef Tischner uważa, że cierpienie „...jest próbą człowieczeństwa, próbą jego wewnętrznej prawdy. Przechodząc przez tą próbę, człowiek okazuje się takim, jakim jest. Jego maski opadają, traci sens wszelka gra”. Człowiek w chwilach cierpienia może zwracać się do Jezusa Chrystusa, złączyć z Nim swój ból i ofiarować wielkodusznie jako „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz. 12,1). Wtedy też zostaje ogarnięty przez Chrystusa tajemnicą odkupienia. Współcierpienie z Chrystusem prowadzi także do współzmartwychwstania z Nim (Rz 8,17). Krzyż rzuca rozstrzygające światło na sens istnienia i cierpienia człowieka. Droga Chrystusowego Krzyża jest tą drogą, na której życie i śmierć, szczęście i cierpienie doznają uświęcenia i nabierają nowego sensu. Cierpienie staje się owocne. Pełne zwycięstwo Chrystusa spełniło się w zmartwychwstaniu. Zmartwychwstanie poprzedziła jednak straszna męka, umieranie i śmierć. Tak więc cierpienie jest włączone w sposób szczególny w zwycięstwo. Człowiek przez swoje cierpienie zostaje wciągnięty przez Chrystusa do aktywnej współpracy w osiąganiu życia wiecznego. Cierpieć z Chrystusem to mieć z Nim udział w chwale. „Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały.” (1P 4,13). Bez względu na to, kim jesteśmy, jest dla nas miejsce u stóp Krzyża. Jest tu także pociecha, siła, pomoc, a przede wszystkim Łaska Boża. „Dźwigając swój Krzyż, Jezus idzie na miejsce, zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota” (J 19,17). I zatrzymują niejakiego Szymona pochodzącego z Cyreny, wracającego z pola, i wkładają na niego Krzyż, aby Go niósł za Jezusem. A my czy przyjmujemy swój Krzyż, niesiemy Go uczciwie z godnością na ramionach, a może wleczemy po ziemi? Czy jest to Święty Krzyż a może niesiony z rezygnacją? Rezygnacja nie ma nic wspólnego z wielkodusznością. Pokochajmy swój Krzyż, uśmiechnijmy się do niego. A kiedy go naprawdę pokochamy, to ten krzyż będzie Świętym Krzyżem bez krzyża. Wsłuchajmy się w słowa, którymi Pan Jezus modlił się w Ogrójcu i na Golgocie, niech one będą drogowskazem, światłem i siłą na wszystkich krzyżowych drogach naszego życia: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”. „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mego”. Głęboko wierzący uczeń Chrystusa śmieć przeżywa tak jak Jezus na Krzyżu, tj. jako akt ufnego oddania się w ręce Ojca, a nie jako druzgocący cios i uderzenie. Tak zamykając ostatnią kartę życia, wchodzi do radości, której już nikt i nic nie odbierze.
Halina Dzięgło |