....................................
..........

........
.......



Dziękczynienie sióstr felicjanek

 

 „ Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Chrystusie Jezusie” / 1 Tes 5, 18/.

            „ Wołaj z radości na cześć Pana cała ziemio, cieszcie się, weselcie i grajcie” / Ps 94/.

           

            Jednym z najpiękniejszych „ imion miłości” jest wdzięczność, umiejętność podziękowania. Postawa wdzięczności i dziękczynienia sprawia, że droga do serca drugiego człowieka staje się jakby krótsza i prostsza. Tam, gdzie ludzie potrafią sobie okazywać wdzięczność, tam łatwiej o zgodę, porozumienie i przebaczenie. Ten, kto umie dziękować, okazuje tym samym, że umiał poznać i uznać dobro, którym został obdarzony. Człowiek jest wezwany do tego, by dziękował Bogu.

            Czyż to psalmowe „wołanie z radości” nie jest przejawem dziękczynienia? Czy nie jest wyrazem radości z obdarowania Bożymi darami?

            Tej postawy uczy nas dzisiaj słowo Boże i wzywa razem z całym Kościołem do dziękczynienia Bogu za szczególny dar Ojca Świętego – Jana Pawła II.

            Ale jest jeszcze jeden motyw dziękczynienia i wdzięczności Bogu dzisiaj dla nas Sióstr Felicjanek – to dar życia bł. Marii Angeli Truszkowskiej, naszej Założycielki, którą Pan powołał do siebie dokładnie 105 lat temu, 10 października 1899 roku.

            Ta znana dla wielu patronka chorych – z obrazu bocznego ołtarza oleśnickiej Bazyliki św. Jana Apostoła i Ewangelisty- całym swoim życiem pragnęła dziękować Bogu.

            Można by ją utożsamić z bohaterami dzisiejszej Liturgii Słowa – Syryjczykiem Naamanem i trędowatym Samarytaninem - i ich postawami wdzięczności za otrzymanie spodziewanej łaski od Boga.

            Matka Angela będąc służebnicą Jezusa jest wdzięczna Bogu za łaskę powołania. Wyznaje: „ Ty wiesz, o Panie, bo Ty czytasz w sercu moim, że mi się Twoja służba nie przykrzy, że za żadne skarby i uciechy tego świata porzucić bym jej nie chciała, że taka pokusa nigdy mi się nawet nie nasuwa, że niczego nie żałuję, com dla Ciebie opuściła, chyba tylko tego, żem Ci nie miała co więcej złożyć na ofiarę”.

A jakim  było Jej życie ?

Czym zasłużyła sobie na uznanie u Boga i szacunek ludzi? Jej życie na pozór normalne, bez mistycznych uniesień , było w gruncie rzeczy prowadzone w sposób nadzwyczajny.

Już od najmłodszych lat Jej czysta miłość do Boga wyraża się w konkretnych uczynkach miłosierdzia względem najbardziej potrzebujących. Widać to przyglądając się Jej życiu w Kaliszu- gdzie się urodziła 16 maja 1825 roku , jako Zofia Kamila- i w Warszawie- tu przeprowadzili się Jej rodzice i tu spędziła lata swej młodości. Młodości, która wywiera na każdego człowieka decydujące piętno. A Jej młodość to lata, gdy Polski nie ma na mapie Europy. Jej szlachetne serce – nie tylko z racji pochodzenia ze szlacheckiego rodu- ale dlatego, bo wypełnić chciało doskonale przykazanie Bożej miłości, było zawsze wrażliwe na nędzę drugiego człowieka., tak materialną jak i duchową.. Jej serce kochało Ojczyznę i dlatego „dostrzegało to czego obojętny nigdy nie dostrzeże”, a nade wszystko cierpiało, bo Miłość – jak mawiał św. Franciszek z Asyżu –przez duże „M”, nie była kochana. Dlatego w dojrzałym już wieku, po wielu duchowych zmaganiach, postanawia swe życie poświęcić dla wyższych wartości, pełniąc wolę Boga , gdziekolwiek ją postawi.

W tym zamierzeniu spotyka O. Honorata Koźmińskiego , kapucyna – dziś już też Błogosławionego - który staje się spowiednikiem i kierownikiem jej duszy. To przez niego Bóg zechciał objawić swą wolę względem niej i powołać do życia w Warszawie pierwsze polskie czynne Zgromadzenie zakonne – znane dziś jako Siostry Felicjanki. Tak nazwała Go ludność Warszawy na cześć św. Feliksa – patrona dzieci – z kościoła Kapucynów przy Miodowej, gdzie często modliła się z dziećmi Matka Angela.

Nie było to łatwe dla naszej Matki, bo pokora jej serca wzbraniała się przed realizacją tak śmiałej wizji. Ale to było Boże dzieło i...  zaczęło się - 21 listopada 1855 roku, jak Bóg pozwoli za rok będziemy świętować 150 rocznicę Jego powstania. Trwa do dziś, a potwierdzeniem słuszności tej decyzji jest działalność Zgromadzenia w wielu zakątkach świata.

Siostry idą wszędzie, by jak zachęcała Bł. Maria Angela „wszystkim bez wyjątku nieść pomoc, bo każdy jest bliźnim naszym”, a wypowiadała te słowa w kontekście pomocy rannym żołnierzom rosyjskim w czasie potyczek styczniowego zrywu roku 1863. Konsekwencją tej pomocy była kasata Zgromadzenia w zaborze rosyjskim,  ale nie przestało istnieć w zaborze austriackim.

                       

Do dzieł omijanych przez wszystkich szły felicjanki

                        bowiem nie znały granic poświęcenia

To Chrystus miał twarz dziecka z rynsztoka

i oczy starców samotnych w konaniu

            i twarz powstańca, z którego ran

            wyciekła niemal wszystka krew

                       

Szły do więzień

                        Pod strzechy wieśniacze

                        Leczyć

                        Uczyć

                        Pocieszać

To zawsze był Chrystus !

Trzeba Go było sercem Jego Matki

                        Osłaniać

                        Karmić

                        Przyodziać

                        Ocierać łzy

            Jeśli trzeba – na posterunku umierać

            i umierały ...

                        To była misja Matki Angeli

A dziś?

Zgromadzenie przez posługę każdej felicjanki pragnie, by „Bóg był przez wszystkich znany,  kochany i wielbiony, i aby współdziałać z Chrystusem w duchowej odnowie świata”.

            My córki bł. Marii Angeli

„ od nowa piszemy własnym życiem

felicjański poemat

sobą otwieramy nowy rozdział

księgi znaczonej codziennością

w takich miejscach - w Europie: Polska, Włochy, Anglia, Francja, Estonia, Ukraina; w Ameryce Północnej: Stany Zjednoczone, Kanada; w Południowej: Brazylia; w Afryce; Kenia.

Idą felicjanki śladem Bł. Matki Angeli , aby wszystkim ukazać drogę dojścia do Miłości, która się nie kończy, która wciąż trwa. Realizują ideały św. Franciszka przez umiłowanie Eucharystii i kult Maryi, którą Założycielka nazwała Fundatorką Zgromadzenia.  Na dowód, że życie Matki Angeli Truszkowskiej było choć zwyczajne, to nadzwyczajnie przeżyte, Kościół głosem Namiestnika Chrystusa Jana Pawła II wyniósł Ją do chwały ołtarzy 18 kwietnia 1993 roku.

Dziś w ten szczególny Papieski Dzień – wsłuchajmy się w słowa Ojca Świętego, które wypowiedział do pielgrzymów przybyłych na beatyfikację. Tak scharakteryzował bardzo bogatą i głęboką duchowość Matki Angeli, mówił: „ ta miłująca Boga i ludzi zakonnica, idąc śladami św. Franciszka, zapragnęła odnowić świat poprzez spełnianie woli Bożej i służbę bliźniemu. Chrystusowe słowa: „ Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał” (J 4, 34), były dla niej natchnieniem w realizowaniu jednego tylko pragnienia, aby stać się żertwą miłości, służyć do końca, iść za Chrystusem drogą krzyża bez względu na cenę jaką trzeba za to zapłacić.

Życie jej znaczone było miłością. Była to troska o wszystkich głodnych chleba, serca i domu oraz prawdy Ewangelii. Życie jej było znaczone krzyżem. A siłę czerpała z Jezusa. Żyła w Nim i z Nim, zjednoczona przez modlitwę i umiłowanie Eucharystii. Rzeźbił jej duszę cierpieniem, które przyjmowała z wiarą i heroicznym poddaniem się Jego woli. Jej pragnienie, by stać się „żertwą miłości” rozumiała jako bezinteresowny dar z siebie i tak ujęła swój życiowy program – mówiąc: „Kochać to dawać. Dawać wszystko, czego zażąda miłość. Dawać prędko, bez żalu, z radością, z pragnieniem by więcej od nas żądano”.

A czego może uczyć dzisiaj – nas ludzi XXI wieku – ta cicha, pokorna zakonnica – Bł. Maria Angela Truszkowska???

Życie każdego świętego to pomoc i przykład w dążeniu do coraz większej miłości Boga i bliźniego. Świętość jest dostępna każdemu i w każdym czasie. Dla nas także. Jak mawiała Matka Angela „ pragnąć się uświęcić nie jest żadną pychą, owszem jest to wypełnienie woli Bożej. Każda dusza ten cel mieć powinna, aby świętą została”.

S. M. Krzysztofa Koszyka



Autor: Dawid Kamizelich