....................................
..........

.............
.......



A KIEDY NASZ CZAS TAKŻE SIĘ WYPEŁNI…

I liście zrywać bez żalu z uśmiechem ciepłym i smutnym
a mały listek ostatni zostawić komuś i umrzeć
E.Stachura



           Listopad, miesiąc dojrzałej jesieni. Jesieni, która mieniąc się resztką kolorów nieuchronnie zmierza do zimy. Jeszcze kilka dni, może tygodni a świat okryje miękka poducha śniegu. Drzewa wyciągają już swoje bezlistne ramiona, lekko kołysząc się w sennym marzeniu o wiośnie. Świat przypomina nam, że wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Odwieczne prawo istnienia! Nie ma tu buntu, nic nie przeciwstawia się normalnemu biegowi natury. Jakby każde stworzenie wiedziało, że zawsze przychodzi kres czegoś, by co innego mogło się narodzić. Życie nie umiera, choć zmienia swój kształt. W tej porze zadumy i ciszy stajemy, aby na chwilę zatrzymać kołowrotek naszego pośpiesznego życia i przyjrzeć się mu. 'Wędrówką jedną życie jest człowieka dokąd, skąd…śmierć go czeka? śmierć go czeka!'- pisze poeta. Ta prawda towarzyszy nam nieustannie, choć nie zawsze dopuszczamy ją do naszych myśli. W zasadzie na co dzień nie zastanawiamy się nad życiem, śmiercią. Dopiero szczególne wydarzenia powodują, że mamy możliwość pomyślenia o tym. Do tego niejako przynagla nas okoliczność. Oto przed nami szansa odnalezienia sensu tego, co właściwie robimy ze swoim życiem. Do czego ono nas prowadzi? Co będzie dalej? Takie pytania stawiamy sobie mając do czynienia ze śmiercią kogoś nam bliskiego, albo kiedy wspominamy tych, którzy odeszli od nas może ładnych parę lat temu.

        Teraz odwiedzamy ich, leżących cicho pod kamiennymi płytami. Przynosimy kwiaty, zapalmy znicze. Może nawet modlimy się o pokój ich duszy. Przypominają nam bolesną prawdę, o której wolelibyśmy nie pamiętać. Kiedyś do nich dołączymy. Zastanawiamy się więc, jak to będzie, kiedy nasz czas się wypełni? Co będzie tam, po drugiej stronie życia? Czy znajdzie się ktoś, kto będzie o nas pamiętał i przyjdzie na cmentarz, by postawić choćby małą świeczkę albo gałązkę chryzantemy? W końcu życie człowieka trwa tyle, co pamięć o nim tak bezlitośnie przypominają o tym zapomniane groby. Ukradkiem zerkając na nie, drżymy, by taki los nie spotkał także i nas. Uświadamiamy sobie bowiem, że zależy to od nas samych, od tego, czy za życia dbaliśmy o naszych bliskich, czy pielęgnowaliśmy nasze więzy rodzinne, przyjacielskie. Jeśli żyjemy myśląc tylko o sobie i swoich przyjemnościach, nasz strach jest uzasadniony. Mamy jednak jeszcze czas, by wszystko naprawić. Ocalić to, co straciliśmy kiedyś w chwilach słabości czy głupoty, wyciągnąć rękę w geście wybaczenia. Jutro możemy tej możliwości już nie mieć.

         Jeszcze jedną prawdę namacalnie ukazują nam cmentarze, ich powaga, religijny spokój. Pozwalają wzmocnić naszą wiarę, że śmierć nie jest końcem, że jest tylko przejściem do lepszego świata bez bólu i cierpienia. Życie nie umiera, choć zmienia swój kształt! Oto jest podstawa naszej wiary. Ciekawe, co czuje człowiek niewierzący, kiedy mija nieruchome rzędy krzyży wzniesione prosto do nieba? Dlaczego odwraca ze smutkiem głowę? Chrześcijanin widzi w nich nadzieję, że kiedyś spotka się z tymi, których kocha, że wróci do domu dobrego Ojca. Cmentarz to przecież miejsce ludzi szczęśliwych! Wierzysz w to?


dk. Sławomir Świder



Autor: Dawid Kamizelich