....................................
..........


.......



New Age czyli Nowa Era

 

             Druga wojna światowa zebrała przerażające żniwo. Jeszcze nigdy w historii tak zaciekłe walki nie toczyły się jednocześnie na morzu, na lądzie i w powietrzu. Setki tysięcy ludzi zapłaciło życiem za wolność i niepodległość swojego państwa. W roku 45 po zakończeniu działań wojennych, na konferencji w Jałcie i Poczdamie nie dano jednak równych szans każdemu narodowi. Wydawałoby się, że ofiarność walczących doprowadzi do sytuacji, gdzie każdy kraj będzie wolny i niezależny; tymczasem stało się inaczej. Europa była znów podzielona -tym razem na strefy wpływów. Nie trzeba było długo czekać aż zarysuje się konflikt pomiędzy demokratycznymi państwami Europy zachodniej, a państwami Europy środkowej i wschodniej, które były objęte reżimem socjalistycznym. Atmosfera w okresie zimnej wojny była napięta, a Europa zachodnia wiedziała, że jeśli nie powstanie jakiś sojusz militarny to historia z drugiej wojny światowej, kiedy to Hitler zajął kontynent zaledwie w ciągu roku, może się powtórzyć w przypadku Stalina. Właśnie w tym okresie powstało NATO. Pakt ten miał być przeciwwagą dla Układu Warszawskiego. Połączenie sił, przy wkładzie Stanów Zjednoczonych otworzyło drogę ku upadkowi ZSRR. Kiedy Polska była już wolna, powzięła wysiłek stania się pełnoprawnym członkiem NATO. Każdy Polak był świadomy, że tylko wspólnota zagwarantuje nam bezpieczeństwo w przyszłości. I tak w 1999 roku po wielu staraniach, Polska staje się sojusznikiem paktu.

Jeśli jesteśmy już zjednoczeni militarnie to w myśl idei wspólnotowej należałoby się jeszcze zjednoczyć gospodarczo. Nasz nowy cel: Unia Europejska.

                Fakty zawarte we wstępie nie mają ani negować jakichkolwiek wspólnot międzynarodowych, ani ich popierać. W tym momencie nie o to tutaj chodzi. Przytaczając wybrany fragment współczesnej historii chciałem tylko zwrócić uwagę na pewien powtarzający się wielokrotnie schemat. Schemat może błahy, ale odciskający swe piętno w świadomości ludzkiej.

Idea wspólnotowa

Od lat stykamy się ze stwierdzeniem, że zjednoczone znaczy lepsze. Utwierdzają nas w tym liczne przykłady niezwykłych dokonań, osiąganych przez wszędobylską konsolidację. Wszędzie, wszyscy dążą do połączenia sił. Wielkie światowe korporacje przemysłowe mają już podpisane tyle umów, że ciężko mówić o konkurencji między nimi. Państwa znoszą cła, wprowadzają jedną walutę, ujednolicają prawo. W umysłach ludzi adaptuje się idea wspólnotowa, która sama w sobie nie jest może złym zjawiskiem, jednak niedobrze dzieje się, gdy ten typ myślenia zaczniemy wprowadzać do naszej moralności i religii.

Relatywizm moralny

Jest to zjawisko polegające na wielowątkowości i rozwarstwieniu naszej moralności. Prawdziwy katolik wie, że jego wiara jest oparta na prawdzie obiektywnej, czyli na treściach, których już nikt nie może edytować, ani tym bardziej odmiennie interpretować. Pismo św. jest jednoznaczne. Nigdy tak nie było ani nigdy tak nie będzie, że wraz z upływem czasu zmienić się mogą prawdy wiary, na których kościół się opiera i wiecznie będzie opierał. Zmiany, których zresztą się nie uniknie, mogą jedynie obejmować szczegóły dotyczące sposobu odprawiania obrzędów, czyli kiedy przyklęknąć, kiedy wstać, kiedy i co powiedzieć etc. W religii katolickiej Bóg nie daje nam co trzy miesiące „nowego światła” i nie każe wszystkiego interpretować inaczej, dlatego u katolika relatywizm moralny nigdy nie powinien zaistnieć. Jednak, jak wykazuje praktyka, jest inaczej. Mimo, że Pismo św. wyraźnie wypowiada się na tematy praktycznie wszystkich sfer ludzkiego życia, wielokroć nie widać starań, aby właśnie do niego się zawsze odnosić.

Zniewaga wierzeń

Inaczej nie można tego nazwać. Propagowanie na każdym kroku zachowań niezgodnych z charyzmatem naszej wiary. Zacznijmy od prasy, jeśli to w ogóle prasą można nazwać. Dziesiątki kolorowych czasopism oferujących horoskopy, szkoły tarota, czy magii. Zaskakujące jest to, że te czasopisma nie są adresowane do nastolatek, ale dorosłych kobiet. Jeśli ktoś odrzuci pozbawione wszelkiej logiki horoskopy, wróżki na telefon oraz całe zastępy astrologów nic straconego. Być może chętnie "odda" się w ramiona niezwykle relaksującej jogi. Czemu nie spróbować, może chociaż przez chwilę uda się zapomnieć o trudach codziennego życia? A jak już uwierzy się, chociaż w minimalnym stopniu w horoskopy, czy skuteczność połączenia yung i yang, to można zacząć zastanawiać się nad tym, czy zwierzęta mają duszę, niedługo potem nad reinkarnacją, aż w końcu przyjdzie czas na wzywanie dusz z zaświatów; gdyby tak porozmawiać ze Słowackim przed maturą; czyż to nie wspaniała możliwość?

Wiara katolicka oferuje prawdę, a prawda jest może nie tyle niemodna i nieatrakcyjna, co zabójcza dla pewnych środowisk, ale to już temat pod inne rozważania.

Co jest w tym wszystkim najgorsze? Oczywiście sam fakt istnienia ludzi praktykujących pogańskie obrzędy nie jest dobrą nowiną, ale najtragiczniejsze jest to, że wydawców tych czasopism, astrologów i całe rzesze bioenergoterapeutów utrzymują katolicy, których w Polsce jest ponad 90%. Czemu to robią? Czemu swoim postępowaniem lekceważą Boga, do którego się przecież otwarcie przyznają?

Otóż jak oni twierdzą, nie lekceważą Boga. Uznają siebie za ludzi niezwykle świadomych, którzy spostrzegli się, że to właściwie bez różnicy, jakiej dany człowiek jest wiary, bo w zasadzie każda wiara jest dobra i każda prowadzi do osiągnięcia wiecznej jedności ze stwórcą. A czy to ważne czy nazwiemy go Budda, Mahomet, Machawira, Konfucjusz, Jehowa, Jahwe…? Są ludzie, którzy twierdzą, że w każdej religii są rzeczy dobre, zbliżające nas do Boga i w zasadzie nic złego się nie stanie, gdy zaczniemy korzystać z obrzędów obcej wiary (joga, wróżby, zabobony, reinkarnacja etc.).

           I to jest właśnie problem. Można jednoczyć wszystko, ale nie wiarę. Tylko jedna religia prowadzi do Boga. Tą jedyną prawdziwą jest ta, którą założył Jezus Chrystus. Takie szukanie i przyjmowanie tego, co wygodne, ze wszystkich religii określa się mianem New Age –nowej ery. Skoro cały świat się jednoczy i nie widać tego złych następstw, to jeśli wybierzemy wszystkie najważniejsze (czyt. najwygodniejsze) prawdy z poszczególnych religii, to stworzymy sobie jedną, godną współczesnego świata. A tym czasem katolicyzmu nie stworzyła grupa ludzi szukających zaspokojenia, nie stworzył go też żaden Budda, który ani nie był zapowiedziany, ani nie czyniąc nigdy żadnego cudu, umarł i słuch o nim zaginął. Nasza wiara jest jedyną słuszną drogą i zawsze trzeba o tym pamiętać. Jeśli w swoim życiu będziemy opierać się na Piśmie św., to mimo tego, że w naszej świadomości zaszczepiono już idee wspólnotową, nigdy nasza moralność nie stanie się relatywna. Nigdy nie dojdzie do sytuacji, że z jednej strony jesteśmy katolikami, a z drugiej, w myśli ideologii, zabijamy nienarodzone dzieci, przystajemy na samobójstwa (eutanazja), lub dajemy prawa rodzicielskie ludziom chorym, w żaden sposób niezdolnym do stworzenia własnej rodziny. Jeśli mowa o aspektach całkowicie podważających naukę kościoła to koniecznie należy wspomnieć o reinkarnacji. Wiara w życie po życiu jest niezwykle niebezpieczna i stwarza realne zagrożenia dla wszystkich ją praktykujących. Życie z wolną wolą mamy tylko jedno. Po śmierci należymy już do Boga i nie powracamy z powrotem na ziemię. Nie jest tak, że w danej chwili możemy sobie „popuścić” i żyć z nadzieją, że i tak się odrodzimy. Życie jest niepowtarzalne i wszystkie błędy odcisną swe piętno podczas sądu ostatecznego. Wiara w reinkarnację zawsze powoduje całkowite zniszczenie moralności, gdyż daje możliwość porzucenia grzeszności wraz z nowym ciałem. Każdy więc może robić co chce. Czyż nie brzmi to znajomo...?

        Jedyne niezwykłości ery, w jakiej żyjemy to rozwój technologii, medycyny, przemysłu. Wiara jest jedna i ciągle taka sama, a jedynym kluczem do obrony przed negatywnym wpływem złych wzorów zachowań i nielogicznych, bezsensownych rytuałów jest Pismo św. Tylko Pismo św. kreśli nam niezakłamany i niczym nieskażony kanon postępowania, mający odwieść od potępienia i doprowadzić nas do życia wiecznego.

 

                                                                                                              Juliusz Walaszczyk



Autor: Dawid Kamizelich