....................................
..........


.......



Bliskie spotkania

 

         W moim życiu, gdzieś dopiero na starcie w dorosłe życie, kiedy byłem na pierwszym roku we Wrocławskim Seminarium Duchownym, miałem okazję spotkać Człowieka,  który dla  mnie jest przykładem jak można żyć, jak realizować swoje powołanie do życia, jak być chrześcijaninem, a także kapłanem. Takie spotkanie miało miejsce podczas Kongresu Eucharystycznego, a osobą tą był oczywiście Ojciec św. Jan Paweł II. Myślę, że właśnie to spotkanie, na początku formacji ku kapłaństwu dało mi właściwy impuls do pracy i realizacji swojego powołania. Takich krótkich chwil spotkania nie zapomina się nigdy. Wraz z całym rocznikiem, skierowani byliśmy do pomocy przy zachowaniu i pilnowania porządku w Hali Ludowej, a także w Katedrze. Pierwsze zetknięcie się z Ojcem św. miało miejsce właśnie w Katedrze, kiedy ta odbyło się spotkanie z osobami konsekrowanymi i duchowieństwem diecezji Wrocławskiej. Następnie w Hali Ludowej mogliśmy być świadkami historycznego wydarzenia, podczas którego spotkali się przedstawiciele różnych obrządków i wyznań. To tam Ojciec Św., lekko zakatarzony, po kilku "kichnięciach" dał wyraz swemu niesłabnącemu poczuciu humoru mówiąc, iż nawet kichnięcie może mieć wymiar ekumeniczny. Później jeszcze wspólne zdjęcie wszystkich kleryków   razem   z   Papieżem.   Na zakończenie Kongresu Eucharystycznego Jan Paweł II sprawował Mszę Świętą. Cudownym sposobem znaleźliśmy się z dwoma kolegami z seminarium w bliskiej odległości do ołtarza. Jak może niektórzy pamiętają, przygotowane zostało specjalne miejsce dla zaproszonych  gości, dla władz państwowych, samorządowych, ludzie świata nauki, gości zagranicznych. Poproszono nas, abyśmy dla gości przygotowali miejsca. Jako, że padał deszcz, należało wszystkie krzesełka stojące po jednej i drugiej stronie ołtarza wytrzeć. A jak już zaczęła się Msza Św., zostaliśmy już na górze, mogliśmy cieszyć się przeżywaniem tej Eucharystii bardzo blisko Ojca św. Pamiętam siedzieliśmy obok gości z Kuby, którzy, jak się później okazało, przyglądali się całej wizycie Ojca Św., aby później przygotowywać pielgrzymkę Ojca św. na Kubę. Później razem z całym seminarium, w 1999 raku pojechaliśmy na Mszę św. do Krakowa. Niestety Ojciec św. był wtedy chory. To było spotkanie całkowicie "duchowe", nie liczyło się tylko oglądanie, ale modlitwa z Ojcem Św., za Niego. To było swoiste doświadczenie Kościoła Pielgrzymującego, modlącego się w strugach deszczu o Boże błogosławieństwo dla Rodaka...

         Patrząc teraz na Ojca Św., schorowanego, cierpiącego, ale pełnego Bożego Ducha i radości, nie potrzebuję słów, bo takim Świadkom po prostu się wierzy.

ks. Bartosz Barczyszyn


Autor: Dawid Kamizelich