....................................
..........


.......



Bliskie spotkania

 

          Każdy człowiek chciałby w swoim życiu spotkać kogoś wielkiego i znanego. Latami przechowujemy autografy, zdjęcia, czy też chowamy w pamięci te nadzwyczajne chwile. Czasem takie krótkie spotkanie może mieć wielki wpływ na naszą przyszłość. Ks. Zbigniew i Ks. Bartosz opowiadają o swoich osobistych spotkaniach z Janem Pawłem II.

          W swoim życiu miałem to szczęście kilkukrotnie spotkać papieża. Pierwszy raz w Częstochowie podczas VI Światowego Dnia Młodzieży w 1991 roku. Dotarłem na Jasną Górę z pieszą pielgrzymką wrocławską. Wtedy widziałem papieża z dalekiej odległości. Pamiętam ten piękny apel 14 sierpnia. Nie chcieliśmy wypuścić papieża. Do dzisiaj brzmi w moich uszach śpiew hymnu Abba Ojcze i Apelu Jasnogórskiego śpiewanego po łacinie Maria Regina mundi. Skończyłem wtedy III klasę Technikum i wraz z moimi kolegami i koleżankami słuchałem nauczania Ojca Świętego osnutego wokół słów św. Pawła "Otrzymaliście ducha przybrania za synów" z Listu do Rzymian.

          Kolejne moje spotkanie z Janem Pawłem II miało  miejsce  w  Berlinie  w   1996  roku. Dlaczego właśnie tam? Byłem już klerykiem MWSD we Wrocławiu. Przy kolacji przełożony powiedział, że pojedzie delegacja do Berlina na spotkanie z Ojcem Świętym. Chętnych było dosyć dużo więc postanowiliśmy zrobić losowanie. Wśród siedmiu szczęściarzy byłem i ja. Papież odprawił Mszę Świętą na stadionie. W czasie jego wystąpienia młodzież niemiecka skandowała na cześć papieża :" Johanus Paulus zweite wir stehen auf Deine Seite" - Janie Pawle II jesteśmy po twojej stronie. Towarzyszyła temu wielka radość, która świadczyła o dużej życzliwości dla papieża, a nie jak to często słyszałem o nieprzychylności Niemców dla Papieża.

Kiedy odjeżdżał po Mszy św. Widziałem Go z odległości kilku metrów. Było to niesamowite uczucie.

        I wreszcie to najważniejsze spotkanie w czasie 46 Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego   w   1997   roku   we Wrocławiu. Byłem klerykiem IV roku. Wraz z innymi moimi kolegami zostałem wyznaczony do asyst w czasie Kongresu. Moją funkcją było głównie śpiewanie psalmów. W czasie całego Kongresu, który trwał od 25 maja do 1 czerwca dwa dni były dla mnie najbardziej emocjonujące.31.05. o godzinie 12.40 niosłem kadzidło w Katedrze podczas nabożeństwa. Najbardziej zapamiętałem oczy papieża łagodne, spokojne pełne dobroci. Przekonałem się wtedy po raz kolejny, że to jest człowiek niezwykły. Po tym nabożeństwie kolega, który trzymał pastorał opowiadał mi z wielkim przejęciem, że rozmawiał z papieżem w zakrystii. Ojciec Święty pytał go o takie zwykłe rzeczy: jak ma na imię, na którym jest roku. Chyba nie było nikogo w Seminarium kto by nie przeżywał obecności papieża.

            Rano 31 maja kiedy się obudziłem nie wiedziałem, że to będzie wielki i pamiętny dzień w moim życiu. O godzinie 17.45 miała się rozpocząć w Hali Ludowej Modlitwa Ekumeniczna z udziałem Ojca Świętego. Dwie godziny wcześniej ks. Prefekt zapytał mnie czy nie zaśpiewałbym Psalmu w czasie tego nabożeństwa. Oczywiście że się zgodziłem. Wcześniej była próba, wszystko zostało omówione z organistą. Kiedy już podszedłem do ambonki poczułem jak bardzo trzęsą mi się nogi. Pierwsza zwrotka była najtrudniejsza. Cały czas miałem tą świadomość, że za mną siedzi papież i, że wszyscy razem śpiewamy Pan mym pasterzem nie brak mi niczego.

         Następnego dnia kolejna niespodzianka. Dowiedzieliśmy się, że możemy się przywitać z papieżem przed Mszą świętą na placu przed hotelem Wrocław (Statio Orbis).

          Ustawiliśmy się w kolejce by przywitać się z Ojcem Świętym. Słyszałem jak niektórzy koledzy coś mówili do papieża, ja nie byłem w stanie wykrztusić słowa , zmroziło mnie zupełnie. Patrzyłem tylko w Jego pełne dobroci oczy. Nie wiem co chciałem z nich jeszcze wyczytać, ale nie mogłem w nie, nie patrzeć.

         Między tymi wielkimi wydarzeniami widziałem papieża przechodzącego korytarzem w Seminarium. Raz gdy wiedzieliśmy, że papież będzie wychodził z auli i szedł do refektarza na kolację wszyscy klerycy z przełożonymi ustawiliśmy się w rozmównicy do zdjęcia i czekaliśmy tak z 15 minut, by papież mógł dojść i aby szybko zrobić zdjęcie.

        Kolejne spotkanie z Ojcem Świętym to rok 2001 i pielgrzymka Liturgicznej Służby Ołtarza Archidiecezji Wrocławskiej. Papież wygłosił przemówienie do ministrantów i bardzo serdecznie nas pozdrowił. Pomimo iż stałem dalej czułem jego bliskość i serdeczność i trochę zazdrościłem tym, którzy mogli podejść do papieża. Moje spotkania z papieżem przybierały różne formy. Byłem gdzieś daleko fizycznie ale blisko duchem a także zaangażowany w przebieg uroczystości, bardzo blisko. Każde spotkanie wywoływało wielkie emocje i niesamowite wzruszenie. Ojciec Święty potrafił jednym spojrzeniem powiedzieć mi wszystko. W kontakcie z Nim można było odczuć, że nawet spotkanie z drugą osobą jest modlitwą. Jestem chyba szczęściarzem, który będzie pamiętać te spotkania do końca życia.

ks. Zbigniew Stokłosa



Autor: Dawid Kamizelich