....................................
..........


.......



Jak dobrze przeżyć  rekolekcje

 

           Już niedługo rozpoczną się w naszej parafii rekolekcje wielkopostne. Mają one nas przygotować do właściwego przeżycia świąt Wielkanocnych. Wejdziemy przecież w ostatni etap tego okresu. Nasze myśli coraz częściej będziemy kierować ku męce Pana Naszego Jezusa Chrystusa. To przecież właśnie w tę niedzielę zasłania się w kościołach krzyże i obrazy przedstawiające Jezusa wiszącego na krzyżu. To znak dla nas wszystkich, że zbliżają się Święta naszego odkupienia. To znak dla nas wszystkich, że pozostało już niewiele czasu aby się dobrze przygotować do najlepszego duchowego przeżycia świąt. Dlate­go właśnie w tym czasie są organizowane dla nas wszystkich rekolekcje. Aby właśnie dopomóc nam w należytym przygotowaniu się do świąt. Bo nie tylko trzeba zrobić porządki w domu, przygotować wiele smacznych potraw, ale przede wszystkim mamy oczyścić nasze serca i przygotować swe wnętrze na przyjęcie Zmartwychwstałego Pana.

          Rekolekcje czyli rozpoczęcie cze­goś od nowa, powrót do pierwotnej gorliwości, rozpalenie na nowo w sobie tej gorliwości i miłości. A co najważniejsze rekolekcje to umocnienie swej wiary. Może przez ostatnie tygodnie ta wiara zaczyna w nas słabnąć. Może przyszły na nas różne doświadczenia, trudności. Albo człowiek w całym swym zabieganiu, obowiązkach, pracy pogubił się, stracił z oczu tę drogę do Boga, zaniedbał całkowicie modlitwę. Może już od bardzo dawna się nie modli, albo ta jego modlitwa jest monotonna, nie daje żadnych efektów. Człowiek musi się zmuszać do takiej modlitwy. A gdy nawet się już modli, to modlą się tylko usta, a serce i myśli są gdzieś indziej, czasami bardzo daleko. Dlatego właśnie człowiek co jakiś czas musi wyjść na pustynię, na to duchowe spotka­nie z Bogiem, aby na nowo rozpalić ten pło­mień w sobie, aby odnaleźć tę drogę do Boga.

          Co zrobić, aby dobrze przeżyć rekolekcje? Po pierwsze się do nich przygotować. Najważniejsza jest modlitwa. Modlitwa w intencji ojca rekolekcjonisty. Chociaż jeszcze go nie znamy, chociaż jeszcze go nie widzieliśmy, ale już teraz powinniśmy się modlić w jego intencji. Aby wspierał go Duch Święty podczas przygotowywania się do rekolekcji i podczas ich prowadzenia. Modlić mamy się też za samych siebie, abyśmy potrafili się otworzyć na to, co Bóg chce nam powiedzieć przez usta rekolekcjonisty. Miejmy odwagę podjąć ten wysiłek. Bo rekolekcje nie są wcale łatwym czasem. Trzeba większego wysiłku, czasem jakichś wyrzeczeń. To wszystko aby były jak największe owoce. Możemy zrobić sobie jakieś po­stanowienia na czas rekolekcji. Już teraz pomyślmy co to może być? Co pomoże mi w lepszym przeżyciu tego czasu?

        Czas rekolekcji jest czasem świętym i nie powinniśmy zaśmiecać swego umysłu i serca rzeczami zbędnymi. Może dobrze by było w tym czasie ograniczyć oglądanie telewizji, unikać niepotrzebnych rozmów, zabaw itp. Więcej czasu poświęcić na modlitwę, na refleksję nad własnym życiem. Szukajmy ciszy i spokoju, bo Boga można odnaleźć właśnie tam, a nie w zamęcie i hałasie. To tylko cztery dni, można wytrzymać bez ulubionego serialu, bez kolegi czy bez ploteczek z przyjaciółkami. Odłożyć też ulubioną książkę, zabawę. To ma być czas dla mnie, nie mogę go zmarnować. Później będę miał czas na wszystko, a w trakcie rekolekcji mam odłożyć na bok wszystko co jest zbędne. Za to będę miał więcej czasu dla siebie, więcej czasu na szczerą rozmowę z bliskimi. Może coś trzeba zmienić w moim życiu a ja ciągle tego nie dostrzegam, albo za mało mam odwagi aby się za to zabrać.

         Nauczyć się słuchać. Człowiek nie potrafi słuchać. Lubimy dużo mówić, zasypujemy ludzi, a nawet samego Boga potokiem słów. Wypowiadanych czasem bez większego zastanowienia. A gorzej jest ze słuchaniem. I nie tylko mam na myśli to, że nie należy przerywać mówiącemu, przeszkadzać mu gdy ma nam coś do powiedzenia, ale także umiejętność słuchania. Wsłuchać się w to, co chce nam ten człowiek powiedzieć, odczytać jego emocje, każdy najmniejszy gest. grymas twarzy, słuchać całym sobą. To jakby rozumiejąc intencje mówiącego wyprzedzać każde słowo, iść za tokiem jego myślenia, tak samo reagować, tak samo myśleć, tak samo czuć. Za mało ludzi potrafi tak słuchać. Nie znaczy, że mamy czuć się usprawiedliwieni. Tym bardziej powinniśmy się tego uczyć. Wsłuchać się w to co chce nam powiedzieć rekolekcjonista, a nie po paru minutach stwierdzić, że nic ciekawego nie powiedział i wyjść z Kościoła czy może zacząć myśleć o „niebieskich migdałach". Takie rekolekcje na pewno nie będą udane.

        Rekolekcji nie głosi kapłan ale sam Bóg. Rekolekcjonista jest tylko narzędziem w ręku Boga. I na nic pomogą nawet najpiękniejsze konferencje, najpiękniejszym głosem wypowiedziane, wspaniałe przykła­dy, porywające historie jeżeli ja sam nie otworzę swego serca na głoszoną prawdę. To ode mnie samego zależy czy te rekolekcje będą udane, czy też nie. Nie wystarczy tylko przyjść i wysłuchać tych paru konfe­rencji, należy to wszystko o czym powie nam rekolekcjonista zacząć wprowadzać w życie. Mamy na to czas do Adwentu, do następnych rekolekcji a wtedy ocenimy czy były to udane rekolekcje czy też zmarno­wałem kolejną szansę.

redakcja



Autor: Dawid Kamizelich