....................................
..........
Już setka! Choć winieta „Bożego Siewcy" ukazała się dopiero (!) 85 razy, jednak z czystym sumieniem możemy z radością świętować jubileusz (o tym niżej) ! Przyznajemy się szczerze, że nie raz wątpiliśmy w to, że setny numer się ukaże, że wciąż będzie o czym pisać i wciąż będą ludzie, którzy zechcą to czytać. Cieszymy się, że nasze wątpliwości okazały się przedwczesne. Mamy nadzieję, że Boży Siewca nie będzie musiał przejść na emeryturę, choć nikt już dziś nie sieje ręcznie... Liczymy, że ukaże się następnych (co najmniej sto numerów (przy regularnym wydawaniu - to tylko jakieś 8 i pół roku), a gazetka parafii Matki Bożej Miłosierdzia w Oleśnicy będzie stałym i trwałym elementem życia parafialnego! Wydanie setnego numeru parafialnego pisma Boży Siewca to dobra okazja, aby zaskoczyć jego redaktorów, Annę i Tomasza Krawczaków, i poprosić o odpowiedź na kilka nurtujących wielu czytelników pytań. Agnieszka Knapek: Przede wszystkim pragnę wam pogratulować wytrwałości - sto numerów to rzeczywiście sporo. Nasuwa się jednak pytanie, w jakich okolicznościach zrodził się pomysł redagowania gazety. Tomasz Krawczak: Pismo, które obecnie wydajemy, powstało w kręgach ministranckich w drugim roku funkcjonowania naszej parafii. Tak naprawdę myśleliśmy wtedy (mówię my, gdyż również ja jestem w liturgicznej służbie ołtarza), raczej o czymś bardziej szalonym niż o mozolnej pracy redakcyjnej. Marzyliśmy o kupnie wysłużone Syrenki, bądź dużego Fiata, którym mogli byśmy uczyć się jeździć. Troskliwy Ksiądz Proboszcz nie pozwolił nam jednak narażać swego życia i zdrowia. Musieliśmy znaleźć inny sposób na spędzanie wolnego czasu. Krzysztof Ostapski stał się faktycznym pomysłodawcą wydawania gazetki ministranckiej. Wraz z nim jej redagowania podjąłem się ja oraz Tomasz Galik (obecnie będący księdzem i pracujący w Jeleniej Górze). AK: Niewiele osób miało okazje przeczytać pierwsze numery pisma, które następnie przekształciło się w gazetę parafialną. Czy moglibyście powiedzieć, jak wyglądały te dziennikarskie próby? TK: Pierwszy numer pisma zatytułowanego Króluj nam Chryste ukazał się w nakładzie pięćdziesięciu egzemplarzy w listopadzie 1991 roku (naszym opiekunem był wówczas ks. Zbigniew Poźniak) i został skierowany do liturgicznej służby ołtarza oraz do zainteresowanych rodzin. Poruszał więc kwestie przede wszystkim ministranckie. Z perspektywy czasu trudno go jednak nazwać gazetą, czy nawet gazetką. Była to tak naprawdę kartka papieru formatu A4, złożona na pół, zapisana jedną czcionką. Drugi numer już jednak znacznie wzbogaciliśmy. Od szóstego zaś zaczęliśmy współpracować z drukarnią (wcześniej poszczególne egzemplarze kserowaliśmy). Gazeta ukazywała się co dwa tygodnie lub co miesiąc, ale zdarzały się dłuższe przerwy. W pracy pomagał nam oddanie ks. Andrzej Małachowski. AK: Ciekawi mnie, kiedy pismo ministranckie przekształciło się w gazetę parafialną. TK: Nastąpiło to we wrześniu 1992 roku, jednak już w grudniu redakcja rozpadła się. Dopiero po upływie ponad roku ukazał się kolejny numer gazety. Wtedy też redakcją zaopiekował się ks. Ryszard Słowiak. W jej skład weszła Ania, która od dwóch lat jest moją żoną, oraz Maciej Tomaszeski, współpracujący z nami przez półtora roku. AK: Chciałabym się dowiedzieć, kto nadał waszej gazecie obecny tytuł. Anna Krawczak: Zastanawialiśmy się nad nim prawie dwa miesiące. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na propozycję ks. Ryszarda, która okazała się bardzo trafna. Na początku września 1994 roku pod tym właśnie tytułem pismo zostało zarejestrowane w Bibliotece Narodowej w Warszawie w międzynarodowym systemie informacji o wydawnictwach ciągłych. AK: Kto przez ostatnie lata współpracował z waszą redakcją? AKr: Takich osób było kilkanaście. Nie wiem, czy zdołamy wszystkie je tu wymienić, ale spróbujemy. Za współpracę winniśmy podziękować Monice Borkowskiej, Magdalenie Olczykowskiej, Joannie Sikorze, Marii Szostak, Romanowi Farysiowi, Marcinowi Kruszonie, Jarkowi Krawczakowi, Dominikowi Krawczakowi, Norbertowi Lisikowi, Andrzejowi Niczyporowi, Janowi Niczyporowi, Jakubowi Więckowi, a także wspomnianym kapłanom. AK: Kto z duszpasterzy aktualnie jest opiekunem redakcji Bożego Siewcy? TK: Już od dłuższego czasu współpracujemy z Księdzem Proboszczem, a od września także z ks. Radosławem Stalą, który wytrwale mobilizuje nas do pracy. AK: Kto ze znanych osób publikował na waszych łamach, z kim udało wam się przeprowadzić wywiad? AKr: Przychodzi mi na myśl kilka sław - ks. bp Józef Zawitkowski, ks. Aleksander Radecki, ks. Arkadiusz Nowak, ks. Piotr Nitecki. AK: Warsztatu dziennikarskiego uczyliście się sami. Czy w związku z tym zdarzały się wam jakieś błędy? AKr: Oczywiście! Popełnia je każdy. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Raz zdarzyło się nam na przykład drugi raz wydrukować taką samą okładkę, ale mamy nadzieję, że nie wszyscy to zauważyli. AK: Czy parafianie chętnie współpracują z waszą redakcją? TK: Musimy z przykrością stwierdzić, że nie. Mimo licznych próśb i apeli wciąż nie możemy znaleźć osób zainteresowanych redagowaniem Bożego Siewcy. Jesteśmy zmuszeni niemal wszystko robić sami, na co po prostu nie mamy czasu. W związku z tym nie docieramy do poszczególnych wspólnot i dlatego informacje na temat życia parafialnego mogą być niepełne. Wiele razy obiecywano nam pomoc i przynoszenie artykułów dotyczących różnych grup, ale na tym się kończyło. Gdy parafianie przekonywali się, że redagowanie gazety jest czasochłonne, wycofywali się. Trzeba dodać, że nasza praca nie przynosi żadnych korzyści materialnych, co wielu zniechęca (gazeta nie jest przez nikogo dotowana). Obecnie, w związku z tym, że oboje kończymy studia (ja pracuję) i mamy małe dziecko, a niemal na niczyją pomoc nie możemy liczyć, skłaniamy się do zaprzestania wydawania gazety. AK: Zabrzmiało to groźnie... TK: Nie chciałbym, aby tak zostały odebrane moje słowa. Jest to raczej efekt naszych ostatnich przemyśleń. AK: W takim razie pozostaje mi chyba życzyć wam takich współpracowników, abyście nie musieli myśleć o zrezygnowaniu z wydawania Bożego Siewcy. AKr: Bardzo chcielibyśmy, aby tak było. TK: Korzystając z okazji pragniemy gorąco podziękować tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspierali lub nadal wspierają nasze redakcyjne poczynania i wyrazić im naszą wdzięczność. AK: Dziękuję za rozmowę. Agnieszka Kanpek |