....................................
..........


.......



Wychowanie (Bez)stresowe

 

          Bardzo popularne ostatnio staje się to powiedzenie. Niestety nie zawsze jest chyba dobrze rozumiane. Wszyscy chcą wychowywać swoje dzieci bez jakichkolwiek stresów. Chcą im oszczędzić tych trudnych, wspomnień z własnego życia. Trudno ich za to winić, że kochają swoje dzieci i chcą dla nich jak najlepiej. Ale przecież to jest niemożliwe. Codzienne życie niesie ze sobą wystarczającą liczbę problemów, ciężkich przeżyć, sytuacji kryzysowych. Każdego to spotyka, nie da się od tego uciec. Jeżeli więc chcemy za każdą cenę oszczędzić dziecku tych trudnych chwil to czy nie jest to dla niego krzywdzące? Kiedyś przecież przyjdą na niego te trudne chwile. Czy jednak będzie na to właściwie przygotowane? Takie trzy­manie dziecka pod kloszem, oszczędzanie przed nie tylko stresem, ale nawet wysiłkiem, nie prowadzi do niczego dobrego. Wychodzą z tego ludzie nie przystosowani do życia, nie potrafiący zadbać o siebie, o swoje prawa. Przecież dotąd to wszystko robiła za niego mama, tato, babcia... Może i dlatego tak wiele ostatnio samobójstw wśród młodych ludzi. Nie potrafią poradzić sobie ze stresem więc wybierają ucieczkę. Dlaczego tylko w miejsce, z którego nie ma już powrotu.

         Można jeszcze doszukać się jednego powodu dlaczego wychowanie „bezstresowe" staje się ostatnio takie popularne. Część rodziców po prostu nie interesuje się swoim dzieckiem. Nie interesuje się tym co robi, gdzie przebywa. Tłumacząc swój brak zainteresowania właśnie nową formą wychowawczą. Takie przypadki już znamy z historii. Pierwszym, który propagował takie idee był Jean Jacques Rousseau. Nie czynił tego jednak z troski o należyte wychowanie dzieci, ale próbował w ten sposób usprawiedliwić swój brak zainteresowania własnymi dziećmi. Jak podają historycy nie miał ich wcale tak mato, na dodatek z różnymi kobietami. Nie zawsze nawet przyznawał się. że to on jest ojcem. Jakie dorabianie ideologii do własnych czy­nów nie prowadzi do niczego dobrego.

        Dziecko pozostawione bez opieki, bez właściwego wychowania, nie przystosuje się do życia w społeczeństwie. Nie będzie do tego zdolne. Takie przypadki  nazywamy patologią. I niestety coraz czę­ściej spotykamy się z nimi. Nie tylko na ulicach, czy w szkole ale także w bloku, może nawet w rodzinie. Nie można więc własnego lenistwa, czy też braku czasu tłumaczyć wychowaniem bezstresowym. Dziecku nie wolno żałować czasu. Ono bardziej potrzebuje zainteresowania ze strony rodziców, ich obecności niż wszelkich zabawek, drogich prezentów. Ono chce wiedzieć, że jest kochane. A do tego trzeba czynów a nie tylko gołosłownych deklaracji. Dziecka nie da się oszukać. 'To co charakteryzuje wiek dziecięcy to właśnie otwartość, bezpośredniość. Dziecko nie wie co to jest obłuda, zakłamanie. Tego uczy się znacznie później, niestety najczęściej od własnych rodziców. Chodząc po kolędzie słyszałem wiele narzekań na dzisiejszą młodzież, na to dzisiejsze wychowanie. Narzekają nie tylko ludzie starsi, sąsiedzi ale coraz częściej narzekają sami rodzice. Dochodzi do jeszcze jednego nieporozumienia. Rodzice zwalają wszystko na szkolę. Cały ciężar odpowiedzialności, cały trud wychowania, i za każde niepowodzenie, za każde złe zachowanie nawet za złą ocenę w szkole obwinia nauczycieli. Sam uczę w szkole i wiem ile mogę zrobić przez 45 minut lekcji gdy w klasie mam 20 - 30 uczniów i każdemu trzeba poświęcić tyle samo czasu i zaangażowania. A przecież to w domu dziecko spędza większą część swego młodego życia i ten kontakt z rodzicami jest o wiele łatwiejszy. Niestety rodzice nie zawsze mają czas dla dziecka, a może nawet ochotę aby się nim zainteresować, już lepiej włączyć dziecku telewizor, albo wy­gonić na dwór. najważniejsze żeby było cicho, spokojnie...

       Jakie więc powinniśmy podjąć kroki'? Myślę, że nie trzeba zaraz studiować pedagogikę żeby dobrze wychować swoje dzieci. Chociaż dobrze by było gdy­byśmy czasem zapytali się pedagoga o jakiś aspekt wychowania. Przecież pedagog pracuje w każdej szkole i jest do naszej dyspozycji. Najczęściej trafiamy do niego gdy pojawia się konkretne problemy i na takie mądre rady jest już za późno.

       Można oczywiście zainteresować się na czyni tak naprawdę polega to wychowanie bezstresowe. Wcale nie jest ta­kie proste i wymaga równie dużo wysiłku, zaangażowania. Wychowywać dziecko to przede wszystkim nie pozwolić mu wchodzić sobie na głowę. Dziecko musi znać zakres swoich praw, ale i obowiązków. Od dawna wszyscy wiedzą, że tych obowiązków powinno być znacznie więcej. Kolejna rada. Dziecko musi być ukarane gdy zrobi coś złego. Brak reakcji na taki czyn nauczy dziecko, ze tak należy czynić. A przecież wychowanie nie polega na tym. Ukarać trzeba. Dziecko podświadomie wie. że źle zrobiło, ze musi być ukarane. I przyjmie taką karę. jeżeli tylko będzie wymie­rzona ze spokojem, opanowaniem. Dziecko widzi naszą reakcję, zobaczy gdy jesteśmy zdenerwowani i może się w nim poja­wić bunt, nie zgodzi się na to, że ktoś chce się na nim odegrać, wyładować złość. Kara więc musi być przemyślana, wymierzona na spokojnie. Nie mam tu na myśli kary cielesnej, bo nie jestem zwolennikiem bi­cia dzieci. Ukarać można w inny skuteczniejszy sposób. We wszystkim trzeba się kierować miłością i dobrem dziecka, a na pewno nigdy go nie skrzywdzimy.

        Ostatnia moja rada. Interesować się dzieckiem, tym co robi w wolnym czasie, co robi na podwórku, z jakimi kolegami, koleżankami się spotyka, jakie są jego postępy w nauce. Nie można sobie przypominać o dziecku tylko z. racji wywiadówki w szkole. Albo gdy w domu znajdzie się policja. A to niestety zdarza się ostatnio coraz częściej. I wcale nie tyczy się to szkoły zawodowej, ale zaczyna się już w gimnazjum, a nawet w podstawówce.

      Dobrze też zaplanować dziecku czas wolny, zadbać aby mogło rozwijać swoje zdolności, zainteresowania. Coraz mniej popularne staje się harcerstwo, czy też inne grupy wychowawcze, również te przy kościele. A przecież to te grupy od wielu lat przyczyniały się do wychowywania młodych Polaków. Nie czas więc na krytyko­wanie, ale trzeba wziąć się do pracy,

ks. Radosław



Autor: Dawid Kamizelich