....................................
..........
Co tam, Panie, w polityce...?
W naszym kraju zagadnienie polityki wzbudzało zawsze wiele emocji.
Wszyscy się oczywiście na polityce bardzo dobrze znają i wszyscy się
w nią pragną angażować. Każdy z nas zna tę „cudowną" receptę na
uzdrowienie sytuacji w naszym kraju. Przy każdej więc nadarzającej
się okazji wyrażamy swoje poglądy przekonując do nich innych
słuchaczy, nie zawsze zważając na środki. Niestety nie zawsze styl
naszych wypowiedzi nadawałby się do publikacji. Należałoby
wcześniej wykreślić te bardziej „soczyste" określenia, a czasem
wręcz całą wypowiedź. To tylko kolejny dowód na to, jak chętnie i z
jakim zaangażowaniem dyskutujemy na temat polityki. Ale niestety
ostatnio bardzo modne stało się stwierdzenie, że Kościół nie może
mieszać się do polityki. Dziwi mnie taka dyskryminacja w kraju,
który szczyci się mianem demokratycznego. Dlaczego odmawia się
jakiejś części społeczeństwa angażowania się w tę dziedzinę życia?
To jak to jest z tą demokracją?
Od razu nasuwa mi się myśl, że
doszło tu do jakiegoś nieporozumienia lub też celowo głoszone są
takie hasła, aby „zamknąć" Kościołowi usta. Może już nie zauważamy
tego, że głoszą je ugrupowania wrogie Kościołowi i sami zaczynamy
je powtarzać. Zacznijmy więc od wyjaśnienia sobie podstawowych
pojęć. Zbyt często mylimy pojęcie Kościoła z pojęciem hierarchii.
Nie może hierarchia istnieć poza Kościołem, ale przecież Kościół to
nie tylko kapłani i osoby zakonne. Do Kościoła włączeni są wszyscy
ludzie ochrzczeni w wierze katolickiej. Jak łatwo więc pliczyć do
Kościoła należy ponad 90% obywateli naszego kraju. Trzeba więc
postawić sobie pytanie czy polityka jest zarezerwowana tylko dla
tych nielicznych, dla tych wybrańców? A co z całą resztą? Przecież
Kościół to nie tylko kapłani, osoby zakonne, ale i członkowie
ruchów i stowarzyszeń, osoby, które systematycznie chodzą do
Kościoła, a także ci, którzy przyznają się do swojej wiary. To i
tak daje nam jakieś 70% obywateli.
Kolejna rzecz, którą trzeba
tu dopowiedzieć. Zawsze gdy słyszę taki zarzut pytam się, co dana
osoba ma na myśli mówiąc o polityce. Polityka jest pojmowana bowiem
w dwóch znaczeniach, w tym szczegółowym i w tym szerszym. To bardzo
szczegółowe rozumienie, to pojmowanie polityki jako bezpośredniego
udziału w sprawowaniu władzy oraz w rozumieniu szerszym jako
„roztropnej troski o dobro wspólne" (Jan Paweł II La-borem exercens
nr 20). Czymś innym jest bowiem udział w pracach rządu czy
parlamentu, praca w Radzie Miasta czy kandydowanie na urząd
prezydenta, a czymś innym będzie działalność społeczna -
charytatywna, oświatowa, zdrowotna, a nawet kulturalna. Czy więc
Kościół może się mieszać do polityki? Nie tylko może ale i musi.
Katolicy nie mogą być obojętni na ludzką krzywdę. Mają obowiązek
przyjść z pomocą: głodnych nakarmić, nagich przyodziać, chorych
odwiedzić. Katolik nie może też milczeć, kiedy państwo lub inne
instytucje krzywdzą ludzi, kiedy sprawują niesprawiedliwe rządy.
Jego obowiązkiem jest więc nie tylko wyrazić swój sprzeciw, ale
przede wszystkim udział w wyborach, gdzie kierując się swoim
sumieniem odda głos na najlepszego kandydata. Nie wyobrażam sobie,
że katolik nie weźmie udziału w wyborach. Nie pomogą żadne wymówki.
Nie idziesz do wyborów, a więc przez następne lata nie masz prawa
powiedzieć jednego słowa krytyki, bo nie zrobiłeś nic, aby
zadecydować o przyszłym losie swojego kraju. Nie krytykuj więc rządu
ani prezydenta, bo nic nie zrobiłeś, aby ktoś inny pełnił tę
funkcję. Co więcej, katolik nie może cały czas stać bezczynnie.
Potrzebujemy dzisiaj wielu uczciwych ludzi, pragnących poświęcić swe
życie służbie innym. Ludzi szukających dobra wszystkich, a nie tylko
swoich osobistych korzyści. Ludzi uczciwych, ofiarnych, o dużej
kulturze osobistej, wykształconych, potrafiących dobrze spełniać
swoje obowiązki. Brakuje nam dzisiaj takich polityków z powołania.
Dzisiejszy świat polityki za bardzo przypomina nam dzieci w
piaskownicy, które wydzierają sobie zabawki z rąk i obrzucają się
wzajemnie błotem. Także w sferę polityki trzeba zanieść światło
Ewangelii, mogą to zrobić właśnie ludzie wierzący, właściwie
przygotowani, którzy nie będą się wstydzić swojej wiary. Pozostaje
jeszcze kwestia angażowania się kapłanów w życie polityczne, ale o
tym może w następnym numerze.
ks. Radosław |