....................................
..........


.......



 Małżeństwo drogą do świętości

 

            W odczuciu społecznym świętość i życie rodzinne to dwie dalekie od siebie, a nawet wykluczające się drogi. Doskonałość przez wieki była bowiem kojarzona (a zdarza się, że jest i nadal) z trwaniem w celibacie, życiem we wspólnocie zakonnej. Tymczasem Sobór Watykański II wyraźnie podkreślił powszechne powołanie człowieka do miłości i świętości, jesteśmy wszak stworzeni na obraz i podobieństwo Boga (patrz Rdz 1,27). Powołanie to trzeba więc uznać za podstawowe i wrodzone każdej istoty ludzkiej. Bóg wzywa człowieka, aby stał się do Niego podobnym, ofiarując mu w zamian szczęście sięgające poza granice ziem­skiego życia. Oprócz tego powszechnego powołania poszczególne osoby odkrywają w sobie także powoła­nie indywidualne, którego form jest wprawdzie wiele, ale cel nadal tylko jeden, a jest nim oczywiście jak najściślejsze zjednoczenie z Bogiem. W liście św. Pawła czytamy: Każdy ma własny dar od Boga, jeden tak, a drugi inaczej. Niech tylko każdy według tego postępuje, jak mu udzielił Pan i do czego wezwał (I Kor 7,17). W tym kontekście widać, że sugerowanie jakiejkolwiek hierarchii powołań byłoby absurdem. Jan Kłys w pracy Małżeństwo drogą do świętości pisze: Autentyczną miarą świętości jest stopień posiadania Boga przez człowieka, a nie to czym się człowiek w swoim życiu zajmuje. Przy tym samym stopniu zjednoczenia z Bogiem - ani kapłan, ani zakonnik nie są bardziej święci od ojca czy matki, męża czy żony, bo święty jest tylko Bóg, który ich przenika.

            Powołanie do życia w rodzinie jest równe innym powołaniom. Zakłada złożenie z siebie ofiary i podjęcie służby na rzecz Królestwa Bożego. Życie to nie utrudnia zjednoczenia z Bogiem, bowiem dzięki łasce sakramentu jest drogą, na której towarzyszy ludziom sam Chrystus. To Bóg łączy przecież małżonków na podstawie ich wolnej decyzji. Owo działanie podkreślił Jezus w słowach: Co tedy Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza (Mt 19,6). Wielkość i godność roli mał­żeńskiego powołania podkreśla encyklika Humanae vitae: Małżeństwo nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ślepych sił przyrody. Bóg Stwórca usta­nowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości (HV, 8). Stworzenie przez Boga człowieka mężczyzną i niewiastą świadczy o tym, że dwoistość płci była za­mierzona przez Stwórcę po to, aby razem mężczyzna i kobieta w swojej małżeńskiej jedności stali się obrazem Boga i jak On - źródłem życia. Pytanie o wzór, który przyświecał Bogu, gdy usta­awiał małżeństwo to pytanie o wspólnotę Przenajświętszej Trójcy. Nie wiemy, kim jest Bóg sam w sobie, gdyż objawił się nam jako relacja i dar z siebie. Jest Ojcem ze względu na Syna, Synem ze względu na Ojca, Duchem Świętym ze względu na Ojca i Syna. Ojciec cały jest otwarty na Syna, Syn cały jest oddaniem się Ojcu. Z wzajemnego odniesienia Ojca i Syna pochodzi Duch Święty. Analogie te można przenieść na małżeństwo ludzkie, którego istota polega na wspólnocie osób, a więc na darze z siebie i przyjęciu tego daru - mąż powierza się żonie i odwrotnie, i stają się oni najściślejszą wspólnotą: owa komunia małżeńska ma swoje krzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety, i jest wzmacniana przez osobistą wolę małżonków dzielenia całego programu życia, tego, co mają i tego, czym są. Stąd taka komunia jest owocem i zna­kiem potrzeby głęboko ludzkiej. Jednakże w Chrystusie Panu, Bóg przyjmuje tę potrzebę ludzką i potwierdza ją, oczyszcza i podnosi, prowadząc do doskonałości w sakramencie małżeństwa. Komunia małżeńska charakteryzuje się jednością i nierozerwalnością, tego bowiem wymaga dobro wzajemnie oddanych sobie osób i ich dzieci. Na fundamencie małżeństwa powstaje bowiem z czasem szersza komunia - rodziny, czyli rodziców i dzieci, braci i sióstr pomiędzy sobą, domowników i innych krewnych. Nie można jednak w żaden sposób zapomnieć, że oprócz wymiaru interpersonalnego na płaszczyźnie ziemskiej każda rodzina tworzy także wspólnotę z Chrystusem. Do tej swoistej wspólnoty ludzie wnoszą trudy ziemskiego życia, zaś Jezus swoje Boże życie iw ten sposób przenosi ludzką egzystencję w nurt życia Trójcy Świętej.

         Wracając jednak do małżeństwa należy zauważyć, że istnieją do niego róż­ne podejścia. Można w małżeństwie widzieć zwyczajny ludzki los, bo źle człowiekowi być samemu (Rdz 2,18), niektórzy zaś zawierają je w poczuciu służby lub traktu ją małżeństwo instrumentalnie jako sposób zabezpieczenia rozmaitych potrzeb, szczebel awansu życiowego, środek realizacji pragnień, które z samą rodziną niewie­le mają wspólnego. W zależ­ności od podejścia to samo życie rodzinne może jednych zbliżać do doskonało­ści Boga, innych zaś pogrążać w doczesności. Bóg ustanowił małżeństwo nie jako utrudnienie dla czło­wieka, ale po to, aby łatwiej i pewniej osiągnął on swoje wieczne przeznaczenie, małżeństwo i rodzina pomagaj ą bowiem człowiekowi przezwyciężyć zamknięcie w sobie, egoizm, szukanie własnych przyjemności, ułatwiają otworzenie się na drugiego człowieka, na wzajemną pomoc i dar z siebie. Należy z całą mocą podkreślić, że powołani do małżeństwa nie dzielą swojej miłości między Bogiem i człowiekiem, bo jest to jedna i ta sama miłość - do Boga przez człowieka i do człowieka - przez Boga.

           Każda rodzina jest także wspólnotą zbawienia, a więc jednością osób, które wspomagają się w dążeniu do tego priorytetowego celu, skupiającego w sobie wszystkie inne cele. Działania poszczególnych człon­ków rodziny są ich działaniami indywidualnymi, jednocześnie zaś są działaniami całej rodziny. Słowa świętego Pawła z listu do Koryntian, dotyczące mistycznego Ciała Chrystusa (I Kor 12,14-27) można z całą pewnością odnieść właśnie do rodziny, będącej małym Kościołem.

         Trzeba jeszcze raz podkreślić, że powołanie do świętości dotyczy każdego człowieka, a małżeństwo i rodzina realizują się w dążeniu do świętości i współdziałaniu z Bogiem, nie są zaś ich zaprzeczeniem. Zycie małżeńskie i rodzinne dostarcza wielu okazji do wyrzekania się samego siebie, do ofiarnego służenia innym. Właśnie tu najdoskonalej uczymy się kochać drugiego człowieka miłością pomimo, a więc całkowicie bezwarunkowo, przez co upodabniamy się do Boga i przez co stajemy się bardziej święci.


Agnieszka



Autor: Dawid Kamizelich