....................................
..........


.......



Kandydaci do kapłaństwa

 

           W ostatnim numerze pisaliśmy o dwóch klerykach z naszej parafii (Dominiku Krawczaku i Krzysztofie Saliku), którzy przygotowują się do kapłaństwa na I roku w Henrykowie. Nasi pozostali trzej klerycy z wrocławskiego seminarium, Arkadiusz Gaweł, Norbert Lisik i Tomasz Świątek 8 grudnia 1999 roku mieli swoją wielką uroczystość - obłóczyny (przyjęcie sutanny). Strój duchowny, długa czarna suknia, coś dla dzisiejszego świata całkiem innego niż on sam, odmienna. Budzi zdziwienie i zachwyt, złość i szacunek, lęk i uczucie bezpieczeństwa. Nie jest trendem postmodernistycznej mody, kierunków sztuki i ekstrawaganckich sposobów ubierania się.

Po prostu sutanna

        W życiu kleryckim przychodzi moment, w którym kandydat do kapłaństwa zastanawia się nad przyjęciem stroju du­chownego. Wydawać by się mogło, że decyzję zakłada sam fakt wyboru takiej drogi powołania. No cóż. Rzeczywiście wydawać by się mogło. Ale do końca tak nie jest, a może raczej nie we wszystkich przypadkach. Nasuwają się bowiem różne pytania, wątpliwości, przemyślenia, nie tylko dotyczące przyjęcia stroju duchownego, ale także całego powołania.

- Czy tak wyobrażałem sobie realizację powołania?, czy tak wyobrażałem sobie seminarium?

- Co dał mi spędzony tutaj czas?

- Czy to właściwa droga realizacji powo­łania?

          Odpowiedzi bywają różne, tak jak różne ich konsekwencje. Niektórzy rezygnują, inni jeszcze bardziej się utwierdzają, są też tacy, którzy jeszcze wiele nad tym będą się zastanawiać. Na początku należy wyjaśnić parę kwestii, które pomogą nam w odpowiedzi na postawione pytania. Po pierwsze powołanie nie należy do nas. Uważnie śledząc Ewangelię Jezusa i wczytując się w jej egzegezę odkrywamy, że to Chrystus powołuje, woła, zaprasza. To On daje wezwanie do pójścia za Nim. To On wybiera nas, a nie my Jego. Nam pozostaje tylko odpowiedź na to powołanie. W świetle wolnej woli możemy odpowiedzieć różnie. Przyjąć lub odrzucić.

       Po drugie to nie zawsze Chrystus chce od nas tego, co nam wydaje się słuszne. Nie każdy, który idzie do seminarium do kapłaństwa jest przeznaczony.

          Po trzecie, to właśnie okres semina­rium jest czasem rozeznania tego powołania. To jakby okres „chodzenia ze sobą dziewczyny i chłopaka" - tutaj kleryka i Chrystusa. Okres poznawania się i odczytywania woli Bożej. Nie każde przecież wspólne przebywanie kończy się małżeństwem. Jak odczytywać owo powołanie to już inna kwestia, ale nie zawsze dokonuje się ono w takich warunkach jak może nam się to wydawać. Przed wstąpieniem na pierwszy rok wyobrażaliśmy sobie Dom Ziarna jako miejsce spokoju, modlitwy, ciszy i radości, głębokiego życia przesiąkniętego duchem teologii.

        I tak istotnie jest, ale tworzenie tej rzeczywistości nie jest proste. My, klerycy, budując powołanie na fundamencie Chrystusa, jesteśmy tylko ludźmi. Upada­my, stawiamy czoła problemom, bardzo często staramy się zrozumieć - co nie jest proste. Życie tu jest normalne, ma swoje jasne i ciemne dni. Ma radości i smutki. Dlaczego? Z jakich rodzin przyszliśmy z takich jesteśmy, z jakiego świata, kultury itp. Dlatego istotna jest ciągła praca nad sobą, ciągłe nawracanie się. Żyjemy więc ze świadomością, że po nocy zawsze przychodzi dzień - Chrystus Światło, które nie zna zachodu.

          Trzy lata w domu formacyjnym. Daje wiele. Przede wszystkim poznajemy samych siebie, poznajemy ludzi, realia życia, problemy, poznajemy swoje powołanie, a co najważniejsze Chrystusa jako źródło wody żywej z której czerpiąc bierzemy moc do wytrwania w powołaniu.

          Na pierwszym roku często wydaje się alumnom, że gotowi są do święceń. O. Jan Janowski powtarzał, że co do gorliwości, powinno święcić się kleryków na pierwszym roku. Pokonując kolejne etapy drogi ku kapłaństwu dostrzegamy coraz mocniej własną marność, grzeszność i niegodność przyjęcia sakramentu kapłaństwa. To przeświadczenie pozwala nam wyrazić jeszcze większą wdzięczność Chrystusowi za to, że On swoją mocą i tylko swoją zasługą czyni godnym kapłana, każdego kapłana do sprawowania sakramentów jako Alter Christi - drugi Chrystus.

         Czy to właściwa droga realizacji powołania. Odpowiedzią na to pytanie jest przyjęcie przez nas stroju duchownego. Potwierdzeniem tego będą święcenia kapłańskie. Fragment z księgi proroka Izajasza to Antyfona Mszy Św. na wejście w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia. Data mocno związana z kalendarium seminarium. Jest to dzień, w którym alumni III-go roku przyjmują strój duchowny - sutannę. Cała ceremonia z tym związana ma bardzo uroczysty charakter. Główny mo­ment nałożenia i przyjęcie stroju duchow­nego ma miejsce w Archikatedrze Wrocławskiej. Uroczysta Msza Św., w której uczestniczą klerycy i ich rodziny, księża i znajomi, i cała wspólnota seminaryjna roz­poczynają świętowanie tej doniosłej chwili. Klerycy III roku. jeszcze nie obtoczeni, w ganiturach, niosąc na rękach sutanny i białe komże. W tym roku akademickim uroczystością oraz położenia i poświęcenia sutanny dokonał Ks. Bp Józef Pazdur. Wygłosił On słowo Boże do zebranych, w którym przypomniał rolę, jaką spełnia sutanna, widoczny wyraz wiary w Jezusa Chrystusa.

          Po Mszy Św. - gratulacje i życzenia: wytrzymania w powołaniu i „żeby sutanna się dobrze nosiła", mieszały się ze łzami szczę­ścia, wzruszeniem i uśmiechem rodziców, rodzeństwa i zaproszonych gości.

        Kontynuacją uroczystości było przedstawienie pt: „Chrystus połamany" jakie wystawiliśmy w auli seminarium. Później życzenia dla rodziców, kwiaty i znowu wzruszenie. Wyśmienity obiad i poczęstunek w pokoju kończył oficjalną część Obłóczyn. Bliscy rozjechali się do domu, powracali do własnych zajęć. Odprowadzając ich mogliśmy doświadczyć reakcji ludzi na widok „człowieka w sutannie", były różne. Wieczorem po uroczystych nieszporach odprawianych w Kaplicy Seminaryjnej przychodzili do naszych pokoi przełożeni i współbracia z z serca płynącymi życzeniami, a młodsi, z drugiego roku także po nadzieję przyjęcia stroju duchownego już za rok. Tego wieczoru z jednej strony zmęczeni, a z drugiej zadowoleni nie mogliśmy zasnąć. Było już po wszystkim, a może dopiero wszystko przed nami...

Alumni III-go roku



Autor: Dawid Kamizelich