....................................
..........
Niekonwencjonalna katecheza - czyli oazowa ewangelizacja w szkole
Głoszenie i zwiastowanie światu ewangelicznej radości wynikającej ze spotkania Chrystusa - jest nie tylko przywilejem, ale przede wszystkim obowiązkiem każdego chrześcijanina. To „zadanie" - wynikające z przyjętego Chrztu Św. nic może pozostawać tylko jakąś chwalebną ideą, czy też pobożną myślą wierzącego człowieka. Nie może rozpoczynać się i kończyć w niedostępnej sferze marzeń i tzw. dobrych chęci. Staje się ono aktualne zwłaszcza dziś, kiedy światu nie potrzeba statystycznych chrześcijan, ale przede wszystkim świadków zdolnych, jak Apostołowie, powiedzieć światu, że Jezus Chrystus żyje i myśmy go spotkali... Sam zresztą Ojciec Święty Jan Paweł II w swojej encyklice o działalności misyjnej Kościoła („Redemptoris missio ") pisze, iż nadszedł taki czas, nadszedł moment zaangażowania wszystkich sil kościelnych w nową ewangelizację i w misję wśród narodów, którym trzeba po prostu powiedzieć, że Odkupienie przyszło przez Krzyż Jezusa Chrystusa i to właśnie ono nadało człowiekowi ostateczną godność i sens jego istnienia na tym świecie. I nie dano ludziom pod niebem żadnego innego Imienia, w którym mogliby być zbawieni (Dz 4,1 On). Trzeba czynić to zwłaszcza dziś, kiedy z jednej strony człowiek kończącego się tysiąclecia, człowiek dopalającego się już XX wieku, człowiek epoki rewolucyjnych wynalazków i lotów kosmicznych - pretendujący do bycia „panem całego świata" - targany jest nieustannymi rozterkami i pytaniami, z których wciąż tym najistotniejszym pozostaje pytanie „o Boga". Od odpowiedzi na nie zależy bowiem cała jego wieczność - cale jego życie. Ojciec Święty, zatroskany o ludzi młodych, wprost mówi, że są oni nadzieją całego Kościoła. To dlatego tak często spotyka się „Piotr naszych czasów" z ludźmi młodymi. To dlatego rozmawia z nimi i nic boi się ich pytań, co więcej zachęca ich do stawiania pytań, zachęca ich do słuchania, ho ze słuchania rodzi się przecież wiara (por. Rz 10,17). Wiary tej nie można zatrzymać tylko dla siebie, zamknąć i ukryć przed światem, bo zginie i straci swój wymiar, albowiem wiara umacnia się gdy jest przekazywana (Jan Paweł II, cne. „Redemptoris missio"). Stąd właśnie płynie prawo i obowiązek każdego z nas do głoszenia i manifestowania swojej wiary, do mówienia o Chrystusie, do ewangelizacji. Powoli tradycją stała się już taka „mała ewangelizacja", jaką prowadzi Oleśnicka Wspólnota Oazowa z parafii p.w. Matki Bożej Miłosierdzia. Dzieje się to bądź w ramach ćwiczeń rekolekcyjnych dla młodzieży albo wprost w szkole, w formie swoistej katechezy połączonej z pantomimą, z muzyką, śpiewem i świadectwem. Już po raz drugi - dzięki otwartości i przychylności dyrekcji II Liceum Ogólnokształcącego w Oleśnicy - młodzi ludzie z Ruchu Światło-Życie, którego moderatorem jest ks. Piotr Mrzygłód, spotkali się ze swoimi rówieśnikami z oleśnickiego „drugiego ogólniaka". Spotkali się, aby przeprowadzić w I i II klasach (gdzie katechizuje ks. Piotr) taką swoistą niekonwencjonalną - co tu dużo mówić - lekcję religii. Chcieli podzielić się na żywo z młodzieżą szkolną swoim entuzjazmem, świadectwem i osobistym doświadczeniem Boga, doświadczeniem wiary. Przyszli tam, aby pomóc odpowiedzieć pierwszo - i drugoklasistom na podstawowe pytanie ewangelizacji: Bóg Cię kocha, a Ty...? Ta
nietypowa katecheza, której główną częścią byto krótkie przedstawienie
teatralne o tematyce przebaczenia i miłości Boga, wywołała wśród młodych
największy aplauz, połączony z oklaskami. O zainteresowaniu licealistów
poruszoną tematyką świadczył przede wszystkim fakt angażowania się w
dyskusję oraz cisza, jaka towarzyszyła przedstawieniu. Oczywiście
pojawiały się również - marginalne na szczęście - przykłady kpin i
głupich docinek, które świadczyły bezsprzecznie o niedojrzałości ich
autorów. Trudno jest dziś, pomimo że upłynęło od „ewangelizacji" już
trochę czasu, oceniać to, co Pan Bóg zdziałał w sercach ludzi,
spotykających się może pierwszy raz w życiu z taką formą mówienia o
Jezusie Chrystusie i Jego miłości do nas. Pozostanie to na pewno
tajemnicą ich serc, tajemnicą osobistego doświadczania Boga. Jedno
cieszy i wskazuje mocno na wartość i sens prowadzenia - od czasu do
czasu - takich katechez w trochę innym, niż przywykliśmy, stylu. Są to
mianowicie głosy grupy „pierwszaków" mówiących już po wszystkim do swego
katechety: było O.K., (...) no to kiedy oni znów do nas przyjdą
|