....................................
..........
Tylko miłość i wiara da Ci prawdziwe szczęście
21 lipca
skończył się pewien etap w moim życiu. Wtedy zrozumiałem, jak wiele
zawdzięczam ludziom, za jak wiele muszę dziękować przyjaciołom...
Gdy rano zadzwonił do mnie brat i powiedział mi, że Marcin zmarł,
nie mogłem w to uwierzyć. Przecież jeszcze wczoraj z nim
rozmawiałem. Byłem umówiony na spotkanie. Mieliśmy porozmawiać,
powspominać, "poplotkować", tak jak przy każdym naszym spotkaniu.
Jednak była to straszna prawda. Musiałem się z tym pogodzić. Był dla
mnie wielkim przyjacielem, dlatego też ten dzień przeżyłem pogrążony
w smutku. Uświadomiłem sobie, jak ciężko musi być w tej chwili
rodzicom i bratu Marcina, więc zamiast rozpaczać zacząłem się modlić
o siłę dla nich. Znałem Marcina od momentu, gdy zostałem
ministrantem, miałem wtedy zaledwie dziewięć lat. On był już wtedy,
pomimo swojego młodego wieku, ministrantem z dużym stażem (przecież
zaczynał jako mały chłopiec). Od samego początku stał się dla mnie
wzorem. Ponieważ mieszkaliśmy niedaleko, często mieliśmy okazję do
rozmowy w drodze do i z kościoła. Zawsze tłumaczył mi sprawy,
których nie rozumiałem, lub rozumiałem źle Marcin chodził do tej
samej szkoły podstawowej co ja. Później rozpoczął naukę w szkole
zawodowej w ZSZ w Ol.eśnicy, a po jej skończeniu w Liceum
Ogólnokształcącym jednocześnie pracując w szpitalu. Zawsze był
wzorowym ministrantem i lektorem. Gdy powstała nowi parafia pod
wezwaniem M.B. Miłosierdzia Marcin zaopiekował się jedną z grup
kandydatów na ministrantów, których było wtedy całkiem sporo. Po
roku czasu zostali oni wyświęceni. Wtedy to zauważyłem w jego oczach
dumę i zadowolenie1 Stworzył naprawdę dobrą kadrę. W kolejnych
lalach jeszcze wielu miało zaszczyt kształcić się przy jego boku pod
jego czujnym okiem. Każdy z nas (ministrantów - tych starszych i
tych młodszych) czuł przed Marcinem respekt, jednocześnie widząc w
nim wspaniałego kolegę, przyjaciela, a nawet brata. Mogliśmy iść do
niego z każdym pytaniem, z każdą niepewnością, wiedząc, że znajdzie
na nie odpowiedź, wytłumaczenie. Poza wspólnotą ministrancką, Marcin
był także członkiem innych grup młodzieżowych (np. Ruchu Światło
Życie, Duszpasterstwa Młodzieży) zarówno w parafii św Jana jak i w
parafii M BM. Bardzo mile wsponinam wspólne wyjazdy z Marcinem
najczęściej w góry. Dobrze pamiętam zawsze szedł na końcu grupy , by
wszystkiego dopilnować. Nazywaliśmy go nawet goprowcem - na co
niemały wpływ miał jego ubiór: wysokie buty, getry, ortalionowa
kurtka i czapka goprowca. Gdy w październiku 1995 r. wstąpił do
Seminarium Duchownego we Wrocławiu, wcale mnie to nie zdziwiło,
ponieważ od dawna wiedziałem, że Marcin jest do tego stworzony -
wiedziałem, że to jest jego powołanie. Trochę było mi żal iż nie
będzie go w Oleśnicy, ale uzmysłowiłem solne, że to teraz będzie
jego życie. Cieszyłem się z każdego przyjazdu Marcina do Oleśnicy,
ponieważ wiedziałem, że na pewno się spotkamy i będziemy mogli sobie
pogadać. Tego będzie mi bardzo brakowało. Ponieważ. Marcin był
pierwszym z naszej nowo powstałej parafii, który wstąpił do
seminarium, niewątpliwie jego dużą zasługą jest fakt, iż w tym roku
wstąpiło aż pięciu. Śmialiśmy się, że .Marcin zakłada w seminarium
"filię oleśnickiej parafii". Miał cudowną Mszę Św. i wspaniały
pogrzeb na podziękowanie i pożegnanie o na tej ziemskiej wędrówce.
Pewnie niejedna osoba marzy, aby Msza pogrzebowa wyglądała tak
cudownie. Było lak wielu księży, Ks. Kard. Henryk Gulbinowicz, Ks.
Bp. Edward Janiak, wiele sióstr zakonnych, kleryków i wiernych z
Oleśnicy i nie tylko. Tyle serc modliło się w jego intencji. Gdy
Marcin odszedł do Pana zrozumiałem, że nigdy nie podziękowałem mu za
to, co dla mnie zrobił. Za to, że nic przestałem być ministrantem,
ponieważ wytłumaczył mi, że najważniejsze jest dla kogo się służy.
Za to, że nauczył mnie tak wicie pięknych i oczywistych rzeczy,
których nic potrafiłem zauważyć. Za to, że pomógł mi odnaleźć (po
czterech latach szukania) właściwą drogę. Za wszystko, co przez
niego zrozumiałem i pojąłem. Tylko miłość i wiara da ci prawdziwe
szczęście. Są to słowa, które Marcin powiedział mi dawno temu, a
które do dziś są dla mnie kierunkowskazem. Marcin miał...! Marcin
był... Marcin jest i pozostanie na zawsze z nami i w naszych
sercach. Dla mnie już do końca będzie wzorem i wspaniałym
przyjacielem.
Tomek |